niedziela, 24 sierpnia 2014

Porachunki

Po dość dużej zwłoce wrzucam kolejny fragment opka. Mam nadzieję, że choć trochę Was usatysfakcjonuje. Życzę miłej lektury ^^

XI

Erwin nadąsany siedział przy kuchennym stole i skubał nadgryzioną drożdżówkę. Tyłek nadal go bolał, a na dodatek nie mógł się pozbyć nachalnego demona.

- Czy nie mogę mieć chwili spokoju? – Warknął posyłając popielatowłosemu wściekłe spojrzenie. – Nie potrzebny mi nadzór podczas jedzenia. Przez ciebie straciłem apetyt!

- Czyżbyś coś do mnie czuł lisku? – Nab z rozbawieniem w oczach patrzył na prychającego rudzielca. – Brak apetytu to ponoć objaw miłości.

- Chciałbyś – pokazał mu język, po czym wepchnął sobie do ust kawałek bułki – Przez ciebie boli mnie tyłek, a zamiast chwili prywatności w zamian dostałem natręta na wyłączność.

- Nie powinieneś mówić z pełną buzią – dał mu prztyczka w nos w ramach kary – to niegrzeczne, wiesz?

- Nie skomentuję tego – mruknął Erwin pocierając bolący nos – jak mnie jeszcze raz uderzysz, to ci oddam.

- Tak? – Nab wstał od stołu i podchodząc do chłopca pocałował go w policzek. – A całusy też oddajesz?

- Ej! – Zwrócił swoje piwne oczy na demona. – nie rób tak!

- Szkoda – podał rudzielcowi szklankę mleka – popij tę suchą bułkę, bo zaraz mi się zatkasz.

- Nie jestem dzieckiem – żachnął się biorąc łyk mleka – i wolałbym kakao.

- Mówisz i masz – nagle mleko przybrało czekoladową barwę – Pij póki ciepłe.

- Jak ty to… – Erwin w szoku patrzył na szklankę, gdzie jeszcze przed chwilą było mleko. – Fajne.

- Choć raz mnie za coś pochwaliłeś – udał focha wracając na miejsce – Może dodałbyś coś jeszcze?

- Dziękuję – wymówił dość niepewnie w lekkim zawstydzeniu. Po chwili niemal duszkiem wypił swoje kakao. – Pyszne, zrobisz więcej? Proszę.

- Eh – pochylił się w stronę chłopaka i zlizał czekoladowe wąsy znad jego górnej wargi – co ja z tobą mam.

Rudowłosy wzdrygnął się na działanie mężczyzny. Ciepłe ciarki przebiegły wzdłuż jego kręgosłupa. Jednocześnie policzki przybrały kolor dojrzałego pomidora.

- Myślę, że czas na mały spacer – Nab zachichotał na widok speszonej miny chłopaka. – Mamy dziś ładną pogodę.

- Zwariowałeś? – Erwin niespokojnie poruszył się na krześle. – Ledwie mogę ustać na nogach, a ty chcesz mnie wyciągnąć na spacer?

- Będę cię niósł – oświadczył demon biorąc chłopaka na ręce – Jutro będzie zaćmienie, więc dziś wzejdzie czarny księżyc w przedsionku.

- Że co proszę? – Erwin w strachu objął szyję mężczyzny. – Jaki czarny księżyc?

- Jak miło, że się przytuliłeś – zaśmiał się wychodząc z nim na zewnątrz – Mój słodki lisek.

- Daruj sobie takie teksty – stęknął, gdy demon złapał za jego pośladki – Nie jestem panienką.

- Aha – Przybrał swoją demoniczną postać, po czym rozwinął skrzydła i wzniósł się z chłopakiem ponad korony drzew. – Podziwiaj widoki.

- Mam lęk wysokości baranie! – Zapiszczał jeszcze bardziej przywierając do torsu demona. – Postaw mnie na ziemię!

- A magiczne słowo? – Naciskał na niego czując nęcący zapach strachu. – Ładnie pachniesz.

- Natychmiast! – Krzyknął wystraszony rudzielec. Lęk odbierał mu zdrowy rozsądek. – Puść mnie!

- Jesteś tego pewny? – Droczył się z nim igrając z jego strachem. – Znajdujemy się jakieś dwadzieścia metrów nad ziemią.

- Nie – załkał drżąc na całym ciele – Proszę cię.

- Jesteśmy już na miejscu – wylądował z nim na szczycie wzgórza skąd był ładny widok na niebo, które przybrało barwę krwi – Niedługo wzejdzie księżyc.

- Nie obchodzi mnie ten księżyc – Erwin nadal tulił się do piersi demona. Jakoś czuł się przy nim bezpieczniej i nie rozumiał dlaczego. – Chcę…

- Czego chcesz? – Dobrze wiedział czego pragnie ten głuptas, ale nie zamierzał mu odpuścić. – Powiedz to na głos.

- Przytul mnie – szepnął zmieszany patrząc na popielatowłosego maślanymi oczami – Proszę.

- Jeszcze niedawno twierdziłeś, że moje towarzystwo odbiera ci apetyt – wyrzucił mu udając oschły ton – a teraz mam ciebie przytulić? Jesteś niestały w słowach.

- Ok – zrobił dzióbek z ust w dąsie – nie to nie!

- Nie powiedziałem, że tego nie zrobię – przygarnął go do siebie i objął silnymi ramionami – ale za tego barana należy ci się kara.

- Krzyczałem w amoku – tłumaczył się w lekkiej panice – normalnie to nie powiedziałbym tego na głos.

- Tego jestem pewien – westchnął w rezygnacji – gdybym brał pod uwagę wszystkie wyzwiska jakich używasz pod moim adresem w myślach, to karom nie byłoby końca.

- Ale – jęknął krzywiąc się na myśl, że demon siedzi mu w głowie – nikt ci nie kazał robić przeglądu moich myśli. Sam jesteś sobie winny.

- Tak wiem – sarknął mrużąc oczy – za karę masz szlaban na słodycze. Powiedzmy przez trzy dni.

- Chcesz mi urządzić piekło?! – Wytrzeszczył oczy w reakcji na wieść o szlabanie. – Drożdżówki Olgity są lekarstwem na stres, który codziennie mi fundujesz.

- Cztery – dodał jeszcze jeden dzień by złamać opór chłopaka, który nadal próbował toczyć z nim dyskusję – pięć.

- To niesprawiedliwe! – Zawył w złości próbując zmiękczyć upór demona biorąc go na litość. – Nieludzkie.

- Jestem demonem – odparł mierzwiąc mu rude włosy – tydzień. Jeśli jeszcze chcesz dyskutować, to mogę podbić rezultat naszej małej licytacji.

- Tyran – obrażony pokazał mu język i odwrócił się do niego tyłem – łaski bez.

- Chcesz jeszcze negocjować kochanie? – Nab klepnął tyłek chłopaka, który zakwiczał z bólu. – Jeśli się postarasz, to może zmniejszę wymiar kary.

- A co miałbym zrobić? – Erwin miał wielki dylemat. Demon celnie w niego uderzył wybierając tę karę. Kochał słodycze, a teraz miał być od nich odizolowany na cały tydzień. – Ok.

- Szybko się zgodziłeś – Popielatowłosy delikatnie musnął palcem usta rudzielca – Powiedzmy, że jeden dzień kary wart jest jednego pocałunku.

- To znaczy, że jeśli pocałuję cię siedem razy – kombinował rachując w myślach proste działanie – to całkowicie anuluję tę karę?

- Powiedzmy – przyznał demon głaszcząc jego piegowaty policzek – to jak?

- Dobrze wiesz, że jestem w tym kiepski – zarzucił mu podejrzliwym tonem – od początku to sobie zaplanowałeś.

- Możliwe – nie zaprzeczał przyciągając do siebie chłopca – i co z tym zrobisz?

- Nic – stęknął czując dziwne napięcie atmosfery – i tak nie mam siły przebicia w porównaniu z tobą.

Powoli zetknął się ustami z mężczyzną nieśmiało rozpoczynając pocałunek, który od razu został zdominowany. W trakcie, nieświadomie zaczął się ocierać o twardy tors demona i błądzić ciekawskimi rękami po jego umięśnionych plecach. Fale gorąca targały jego ciałem, by wreszcie pobudzić do życia będącą w stanie spoczynku męskość. Kiedy ich usta się rozłączyły, w milczeniu patrzyli na siebie cicho dysząc.

- To było niezłe – pomyślał otumaniony pocałunkiem nieco mrużąc swoje piwne oczy – chyba zaraz się roztopię.

- Pięknie – Nab przyglądał się pobudzonemu chłopakowi, który jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jego usta. – Ciekawe ile wytrzymasz.

Przyciągnął do siebie Erwina i drapieżnie wpił się w jego lekko napuchnięte wargi. W ogóle z nim nie walczył, a jedynie całkowicie się mu poddał. Pocałunek był intensywniejszy i dłuższy. Demon z uwagą badał każdy skrawek ust chłopaka, który nieudolnie starał się go naśladować. Kiedy zabrakło im tchu, zrobili przerwę.

- Dwa – szepnął nieprzytomnie Erwin oblizując wargi.

- Taki chętny – pomyślał mężczyzna widząc zamglony wzrok chłopaka – Plotki jednak były prawdziwe. Czarny księżyc wyzwala skrywane pragnienia i wzmacnia pożądanie u ludzi.

- Jeszcze raz – poprosił demona zawieszając się na jego szyi – trzy.

- A może pójdziemy ciut dalej? – Zaproponował wymownie głaszcząc pośladki chłopaka. – Wpuścisz mnie?

- Tak – dał się całkowicie ponieść rozkoszy i pożądaniu – jestem twój.

- Wreszcie to powiedziałeś – zaatakował usta rudzielca jednocześnie ściągając z niego ubranie – w domu zaleczę powstałe rany.

Zaplótł nogi chłopaka wokół bioder, po czym pomału w niego wszedł. W reakcji na to jęknął mu w usta nie przerywając pocałunku. Jeśli miałby wybierać, to wolałby takiego uległego liska, choć bez przesady. Kochał żywiołowość rudzielca i nawet polubił ten jego temperamencik. Charakterek Erwina wyrwał go z nudy, którą serwowali mu pasywni upiorni kochankowie. Matka kiedyś opowiadała, że demony od razu wyczuwają tego jedynego i teraz dopiero zrozumiał jej słowa. Ten chłopak był mu przeznaczony.

¨¨¨

Wiki przez całą noc myślała nad strojem dla syna, ale nic konkretnego nie przychodziło jej do głowy. Dopiero o świcie wpadł jej do głowy pewien pomysł. Tuż po tym jak przyłapała Nabuchodonozora wracającego ze śpiącym Erwinem na rękach. Musiała przyznać, że rudzielec świetnie się prezentował okryty aksamitną peleryną, która kontrastowała z jego nagą skórą. Od razu przypomniała sobie słowa Baala, które wypowiedział po zobaczeniu Wojtka w koronkowej koszulce.

- Tak, to jest to! – Wykrzyknęła biorąc się do pracy. Po około godzinie strój był gotowy. – Idealnie.

¨¨¨

Wojtek obudził się w swoim pokoju późnym rankiem. Baal wieczorem pocałował go na dobranoc oświadczając, że zobaczą się dopiero na ceremonii. Sama myśl o tym przyprawiała chłopca o mdłości. Z nerwów ledwie tknął śniadanie i wmusił w siebie herbatkę z krwawnika. Niepokoiło go też to, że nigdzie nie było Erwina.

- Twój przyjaciel miał dziś pracowitą noc – poinformowała go Wiki z wymownym spojrzeniem – Dopiero o świcie wrócił ze swoim demonem do domu.

- Panicz skosztuje chociaż troszeczkę różanej konfitury – poleciła Olga podsuwając chłopcu miseczkę z czerwoną mazią – nerwy nie nerwy, ale trzeba coś jeść.

- Dziękuję, ale naprawdę nie mam na nic ochoty – mruknął nieprzytomnie patrząc na pustą szklankę po herbacie – chociaż miałbym ochotę uciec przed kompromitacją na ceremonii.

- Miałeś wyłączyć wewnętrznego krytyka – usłyszał za sobą zadowolony głos Naba – Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Małe potknięcia są wskazane.

- Jeszcze tego mi brakuje żebym rozkraczył się gdzieś po drodze – jęknął mieszając łyżeczką konfiturę – Słyszałem, że nie dałeś spać Erwinowi tej nocy.

- Jest uparty, dlatego postanowiłem sprawdzić jakie są jego prawdziwe pragnienia – wyjaśnił demon w szerokim uśmiechu – Może niedługo to on będzie się stresował ceremonią ślubną?

- Znając Erwina, to jeszcze trochę poczekasz – westchnął ciemnowłosy wstając od stołu – na dzień dobry radziłbym mu zanieść kubełek lodów czekoladowych z wiśniami. To jego ulubione.

- Dzięki za cynk – puścił chłopcu oko z wdzięczności – Powodzenia moja przyszła bratowo.

- Czemu określacie mnie jako pannę? – Stęknął zrozpaczony. – Jestem facetem, chyba aż tak nie zniewieściałem? Jezu, może lepiej pójdę się gdzieś zaszyć i w samotności popełnię harakiri. Olga, daj mi jakiś ostry nóż.

- Głuptasie, panicz Nabuchodonozor jedynie żartuje – Olga pogładziła ciemne włosy Wojtka chcąc w ten sposób dodać mu otuchy. – Jesteś chłopcem drogim sercu naszego władcy.

- Koniec tej depresji – zarządziła Wiki mierzwiąc czuprynę syna – mamusia ma dla ciebie idealny strój na ceremonię. Zobaczysz, Baalowi opadnie szczęka z doznanego szoku.

- Jakoś mnie to nie dziwi – patrzył na matkę podejrzliwym wzrokiem – Jeśli to coś w stylu wczorajszej kreacji, to podziękuję.

- Obiecuję, że ten strój jest w stu procentach wygodny i nigdzie ci się nie wpije – uniosła dłoń na znak przysięgi – Olśniło mnie nad ranem i myślę, że będzie idealnie do ciebie pasować.

- To mnie właśnie martwi – wymamrotał zapierając się na podłodze, gdy zaczęła ciągnąć go w stronę wyjścia z kuchni – Wolę jeszcze tutaj trochę posiedzieć.

- Przydałaby mi się mała pomoc, przy przebieraniu tego uparciucha – posłała siedzącemu przy stole demonowi błagalne spojrzenie – Sama sobie nie poradzę.

- Służę pomocą – Popielatowłosy znienacka złapał w pasie chłopaka i wziął na ręce – Czego to się nie robi dla dobra rodziny.

- Puśćcie mnie – szarpał się zirytowany nastolatek pięściami uderzając tors demona – Tylko Baal mnie może tak nosić!

- Pardon – Nab od razu zmienił pozycję chłopaka. Tym razem zarzucił go sobie na ramię, przez co zarobił kilka uderzeń w plecy – No co? Sam prosiłeś o zmianę położenia.

- Ale nie liczyłem, że potraktujesz mnie jak worek kartofli! – Warknął w odpowiedzi nadal waląc pięściami w plecy demona. – Trochę delikatności brutalu!

- Cieszy mnie, że darujemy sobie wszelkie konwenanse – zachichotał popielatowłosy stawiając purpurowego ze złości nastolatka na podłodze w pokoju Wiki – Ze złością ci do twarzy pączusiu.

- Uwzięliście się na mnie! – Krzyczał oskarżycielskim tonem. – Nawet chwili spokoju mi nie dacie!

- Czytasz w myślach, prawda? – Wiki zwróciła się do mężczyzny puszczając mu oczko. – W takim razie wiesz co robić.

- Wedle życzenia – Pstryknął palcami, a ubranie Wojtka rozpłynęło się w powietrzu. – Wiesz, ze igramy z ogniem?

- Baal nam wszystko wybaczy, gdy pozna cel – zaświergotała rzucając synowi stworzoną bladym świtem kreację – Załóż to.

- Może Baal wam wybaczy, ale ja już nie! – Pisnął zakrywając strategiczne miejsca. Kiedy złapał rzuconą przez kobietę garderobę, od razu ją założył. – Kiedyś się zemszczę!

- I co o tym sądzisz? – Spytała demona nie posiadając się z zachwytu. – Spodoba się twojemu bratu?

- Z pewnością – odparł Nab patrząc na ciemnowłosego z podziwem – A zrobisz coś podobnego mojemu liskowi?

- Pewnie – odpowiedziała nie odrywając oczu od odzianego w srebrną pelerynkę syna – Niejako byliście inspiracją do tego stroju.

- Za dwie godziny Baal zgłosi się po swoją pannę młodą – oświadczył demon wychodząc z pokoju. Tuż przed zamknięciem drzwi zwrócił się do Wojtka. – Nie masz się czym wstydzić. Naprawdę świetnie wyglądasz.

- Chyba pójdę się wykąpać – westchnął ciemnowłosy biorąc głęboki oddech – może to pozwoli mi się uspokoić.

Po tych słowach zniknął w łazience matki. Nie miał zamiaru paradować w takim stroju po domu. Wlał do wanny ciepłej wody i zaprawił ją wonnymi olejkami, po czym wygodnie ułożył się w pachnącej cieszy. Miał rację, gorąca kąpiel pomogła mu nieco ochłonąć i się wyciszyć. Przymknął oczy delektując się chwilą spokoju.

¨¨¨

Erwin leniwie przeciągnął się na łóżku ze zdziwieniem stwierdzając, że nic go nie boli. Usiadł na posłaniu i chwilę wspominał minioną noc.

- Jeny – jęknął czerwieniąc się z zażenowania – musiałem się czymś naćpać, że robiłem takie rzeczy. Zachowywałem się jak kotka w rui.

- I słodko przy tym wyglądałeś – szepnął mu do ucha demon nagle pojawiając się tuż za jego plecami – jeszcze nigdy nie byłeś taki namiętny.

- O Boże – zakrył twarz w dłoniach pragnąc zapaść się pod ziemię – nie patrz na mnie takim dzikim wzrokiem.

- Boga w to nie mieszaj lisku – pocałował go w szyję – mam coś dla ciebie.

- Co? – Spytał nieśmiało czerwony po czubki uszu.

- A to – postawił na kolanach chłopaka kubełek lodów czekoladowych z wiśniami – Podobno je lubisz.

- Skąd wiedziałeś? – Erwin ucieszył się na widok deseru. – Kocham cię!

Pocałował w policzek demona, po czym otworzył kubełek i wepchnął pełną łyżeczkę lodów sobie do ust. Z przyjemności przymrużył oczy i głośno zamruczał.

- Wojtek jednak dobrze zna mojego liska – pomyślał z rozbawieniem przyglądając się pałaszującemu lody rudzielcowi – Nawet wyznał mi miłość i to wszystko za kubełek lodów.

- Pyszne – w mgnieniu oka zjadł połowę lodów, czym zaskoczył demona – tego mi było trzeba.

-Daj spróbować – delikatnie wpił się w jego usta smakując je dogłębnie – Słodkie.

- Hej! – Zarumienił się w reakcji na pocałunek. Powoli coraz bardziej ciągnęło go do tego mężczyzny, co było w pewnym stopniu przerażające. – Odejdź ode mnie całuśny złodziejaszku.

- Eh – westchnął słysząc telepatyczne wołanie brata – Muszę cię na chwilkę zostawić samego, ale niedługo wrócę.

- Nie musisz się spieszyć – starał się brzmieć oschle, jednak niezbyt mu to wyszło – Idź sobie.


- Uparty głuptas – zaśmiał się znikając z pokoju. 

3 komentarze:

  1. Kocham ciebie i to opowiadanie :)
    Uwielbiam braci demonów i chyba zakochałam się w Baalu ^.^
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jeden wychodzi za mąz. Drugi jest heppy z swoim demonem
    Ciekawi mnie to opowiadanie. Chce wiecej . czekam niecierpliwością nanlwe rozdziały.
    (Sorki ze nie kom. Pod każdym rozdziałem )
    Ciekawi mnie ich noc poślubna. Jak baal ją zaplanował.
    Życze dobre weny .

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka:)
    Trafiłam tu we wtorek i za cholerę się nie ruszam ;D
    Twoje opowiadania są rewelacyjne:)
    A to w szczególności trafiło w moje gusta:D
    Ciekawa jestem co tam dalej się wydaży.
    Nie mogę się też doczekać ceremonii i nocy poślubnej;)
    Na pewno będzie się działo:)
    Ciekawi mnie jak długie będzie to opko???:)
    Pozdrawiam
    Weny życze
    I czekam na next
    lucynaleg

    OdpowiedzUsuń