niedziela, 15 czerwca 2014

Porachunki

Kolejny fragmencik ^^.
 To opowiadanie zaczęłam pisać jakiś czas temu i mam go w zapasie, dlatego tu częściej mogą pojawiać się posty. Niestety tego nie mogę powiedzieć o Involutio, które teraz piszę na bieżąco. Mam nadzieję, że ten fragment przypadnie do gustu i podzielicie się ze mną własnymi uwagami. Miłej lektury i pozdrawiam.


IV

Wojtek spał niecałe dwa dni. Zbliżenie z demonem może go nie zabiło, jednak wyczerpało jego siłę. Było późne popołudnie, kiedy wstał z posłania. Ucieszył się, bo nic go nie bolało i mógł normalnie się poruszać. Powoli rozejrzał się wkoło, uświadamiając sobie, że znajduje się w innym pokoju. Ogarnął go szok na widok łańcucha z kajdanami przy wezgłowiu łóżka, jak również dyby w jego nogach.

- To jakiś żart, prawda? – Przełknął głośno ślinę w strachu. – Matko, muszę się stąd wydostać.

Okno było zakratowane, dlatego sprawdził też drzwi, które okazały się zamknięte. Westchnął ciężko, po czym owinął się w prześcieradło i znalezionym w łazience kawałkiem drutu zaczął majstrować w mechanizmie zamka.

- Nie doceniasz mnie panie demonie – mruknął pod nosem, otwierając wytrychem drzwi – gotowe.

Ostrożnie wyjrzał przez powstałą szparę, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu.

- Droga wolna – szepnął wychodząc z pokoju. Powoli posuwał się w stronę schodów bocznych, które zdążył spostrzec pierwszego dnia. Po drodze znalazł kanciapę z ubraniami, chyba ogrodnika, które pożyczył, po czym ruszył do wyjścia. Oczywiście tego dla służby. – Ten gościu musi być ogromny, bo zaraz utonę w tych ogrodniczkach i koszuli.

Po dość długich poszukiwaniach, wreszcie dotarł do tylnego wyjścia. Złapał za klamkę, która bez problemu ustąpiła. Chłodny podmuch wiatru omiótł jego twarz, przynosząc ze sobą świeży zapach lasu. Chłopiec przezornie się rozejrzał, bo nie chciał być zauważony. Kiedy nikogo nie zobaczył, przekroczył próg drzwi, stając na trawie. Miał już iść dalej, gdy poczuł silne pociągnięcie w górę. Zawisł na szelkach ogrodniczek, które zaczęły wrzynać mu się w kroku, powodując niemiły ból.

- Aua – stęknął chłopiec, nie śmiejąc spojrzeć w tył.

- Gdzie to się wybieramy? – Usłyszał chłodny głos demona, co oznaczało jego złość. – Czyżbyś już wystarczająco odpoczął?

- Może mnie pan puścić? – Zapytał cicho Wojtek głosem zbitego psa. – Proszę, ta pozycja jest niewygodna.

- Niewygodna – powtórzył blondyn, stawiając chłopaka na ziemi – Znam ich trochę, wiesz?

- Tak podejrzewałem – mruknął ciemnowłosy, masując bolące miejsca – moje łóżko na to wskazuje.

- Bystry jesteś – mężczyzna objął go ramieniem do siebie przygarniając – Dziś podwędziłeś ubranie Alfreda. Nie uważasz, że to lekka przesada zakładać ciuchy kogoś niemal o metr wyższego od siebie?

- Nie znam go – Wojtek burknął, nadymając swoje policzki – To było pierwsze ubranie na jakie natrafiłem, dlatego nie wybrzydzałem.

- Dąsasz się? – Demon z rozbawieniem przyglądał się twarzy chłopca. Wyglądał dość uroczo z tą obrażoną miną. Miał ochotę go pocałować, jednak w ostatniej chwili dał mu jedynie prztyczka w nos. – To ja tu raczej mam powody do złości. Już drugi raz próbujesz stąd uciec.

- I będę to robił do skutku – szepnął zdecydowany Wojtek – przy każdej okazji.

- Czyżby? – Mężczyzna złapał chłopca pod boki i mocno do siebie przyciągnął. Obraz wokół nich chwilowo się rozmył, a kiedy ponownie się wyostrzył, byli już w pokoju blondyna. – Niegrzeczny grubasek. Czas cię trochę ukarać.

Demon rzucił nastolatka na łóżko i zdzierając z niego koszulę związał jej strzępkami jego ręce. Szelki ogrodniczek lekko zsunęły się z ramion ciemnowłosego, ukazując nagi tors ze smakowicie wyglądającymi sutkami.

- Proszę – Wojtek wystraszony spojrzał na mężczyznę – tylko nie to. Znów nie będę mógł chodzić przez najbliższe kilka dni.

- Oto właśnie mi chodzi – blondyn zacisnął zęby na jednym z sutków, a następnie sprawnie pozbawił chłopca reszty garderoby – o wiele lepiej wyglądasz bez tych szmat pączusiu.

- Nie chcę! – Krzyknął chłopak, odpychając od siebie demona. – Nie będę pana zabawką!

- Eh, chyba wypróbujemy dziś twoje łóżko – złapał ciemnowłosego w objęcia i przeniósł ich do pokoju chłopca, następnie zakuł go w dyby tak, by klęczał wypięty na łóżku. – Lubisz niewygodne pozycje, prawda?

- To nie fair! – Wojtek szarpał się z pętami, nieświadomie jeszcze bardziej wypinając w stronę mężczyzny – Niech pan mnie uwolni!

- Jak będzie po wszystkim pączku – odparł blondyn, przybierając swoją prawdziwą formę. Rozszerzył pośladki chłopaka i od razu w niego wszedł, agresywnie się poruszając w środku. Ciemnowłosy zawył z bólu, jednak po pewnym czasie doszły do tego krzyki podniecenia. Kiedy zmęczenie ogarnęło jego ciało w takim stopniu, iż nie mógł już się opierać, mężczyzna uwolnił go z dyb. Niestety to nie był koniec, bo demon brał go przez calutką noc na każdy możliwy sposób.

- Byłeś wspaniały – szepnął chłopcu do ucha po wszystkim – teraz mam pewność, że nie wyjdziesz stąd aż do mojego powrotu.

Czule pogłaskał policzek nieprzytomnego Wojtka, po czym opuścił pokój. Niechętnie zostawiał chłopca samego, jednak musiał załatwić pewne sprawy w mieście. Po powrocie poświęci mu więcej uwagi. Usadowił się w fotelu za biurkiem swojego gabinetu chwilę myśląc, po czym skinieniem głowy odprawił swoich ludzi, pozostawiając tylko jednego z nich.

- Hank, zajmij się pączkiem do mojego powrotu – polecił popielatowłosemu ochroniarzowi – Umyj, nakarm i pomóż w razie potrzeby.

- Zrozumiałem szefie – mężczyzna skłonił się grzecznie, przyjmując do wiadomości polecenie szefa – Mam nadzieję, że interes pójdzie pomyślnie.

- Też mam taką nadzieję – odparł demon w lekkim uśmiechu – Wiesz, że nie musisz zwracać się do mnie per szef, kiedy jesteśmy w domu.

- Wiem – ochroniarz westchnął zmęczony – jednak przyzwyczaiłem się tak ciebie nazywać bracie.

- Jesteśmy braćmi i tak cię traktuję – blondyn podszedł do mężczyzny – w pracy rozumiem, ale w domu? Jesteś za bardzo obowiązkowy i zbyt poważnie traktujesz niektóre rzeczy.

- Ktoś musi zadbać o detale – Hank obdarzył brata ciepłym spojrzeniem – Jako jedyny się mną zaopiekowałeś spośród rodzeństwa, a jesteś tym najmłodszym. Muszę się jakoś odwdzięczyć za twą dobroć.

- Sam nieraz ratowałeś mnie z opresji w dzieciństwie – blondyn klepnął brata po ramieniu – Jesteśmy kwita.

- Od czasu porwania tego malucha jesteś pogodniejszy – zauważył Hank w zadowoleniu. Martwił się ciągłą frustracją brata, jaką przeżywał każdego dnia od przebudzenia pełnej mocy. – Zeszło z ciebie całe napięcie, które miałeś w sobie od setek lat. Ten grubasek dokonał cudu i sam nim w pewnym stopniu jest.

- Może – zamyślił się blondyn – Świadomość, że mam go przy sobie koi moje nerwy.

- No cóż, szukałeś go ponad dekadę – zaśmiał się popielatowłosy na widok spokojnej twarzy brata – Jaki jest? Spełnił twoje oczekiwania?

- Szczerze, to mnie zaskoczył – blondyn uśmiechnął się mimowolnie – Uległ, ale nadal pokazuje pazurki. Stara się buntować, jednak tylko na początku.

- To zrozumiałe – zachichotał Hank w reakcji na rozmarzoną minę brata. Ostatni raz widział go takiego w dzieciństwie. – Dam sobie rękę uciąć, że nigdy przedtem nie bawił się w ten sposób i pewnie czuje się mocno zażenowany i niepewny.

- Boi się swoich reakcji, co jest naprawdę urocze – dodał uśmiechający się blondyn – Jest mocno nieśmiały i nie lubi swojego ciała.

- A to czemu? – Zdziwił się Hank na stwierdzenie brata. – Jest naprawdę niczego sobie i ma się na czym zawiesić oko. Głuptas z niego.

- Też tak sądzę – zgodził się z nim blondyn – Już teraz wiem, że nigdy nie da mi zaznać nudy. Jest wprost idealny.

- Powiedziałeś mu co zamierzasz? – Popielatowłosy badawczo spojrzał na brata. – Kim tak naprawdę jesteś i jaką rolę mu wyznaczyłeś?

- Nie – Blondyn wzruszył ramionami wzdychając – Na razie wie tylko tyle, że jestem demonem.

- Cały ty – mruknął zmęczonym głosem Hank – Nie jesteś jedynie demonem, a ich władcą. Myślę, że powinieneś uświadomić tego malca, że jest przyszłą królową podziemia, czy jak ludzie je nazywają, piekła. A może chcesz go postawić przed faktem dokonanym?

- Myślałem o tym – sapnął blondyn z zamyślonym wzrokiem – zawiążę z nim kontrakt i wówczas powiem o wszystkim, chyba że wcześniej sam o to zapyta.

- No tak – zaśmiał się Hank – kontrakt uwiąże go i nie pozwoli się wycofać. Sprytne posunięcie braciszku.

- Czas już na mnie – westchnął ciężko blondyn zerkając na zegar ścienny i podnosząc się z fotela – Spotkanie mam na jedenastą, a muszę przed tym zajrzeć do firmy. Zadbaj o mojego pączka. Wrócę najpóźniej za trzy dni.

- Zaopiekuję się nim, więc bądź o niego spokojny i skup się na transakcji – zapewniał go Hank, obdarzając ciepłym uśmiechem – Powodzenia.

Blondyn zniknął za drzwiami, pozostawiając w gabinecie brata. Popielatowłosy przybrał postać nastoletniego chłopca, po czym ruszył w stronę pokoju ze śpiącym Wojtkiem. Kiedy wszedł do środka, zastał leżącego na łóżku, nieprzytomnego ciemnowłosego.

- Naprawdę nie rozumiem tej twojej niechęci do własnego ciała grubasku – mruknął pod nosem Hank, przykrywając kocem nagiego chłopca – Z tego co widzę, mój brat chciał mieć pewność, że nie wstaniesz przez najbliższe kilka dni, idąc na całość. Prawdopodobnie obudzisz się dopiero jutrzejszego wieczoru.

Uśmiechnął się tylko słysząc ciche sapnięcie chłopca, który mocniej wtulił twarz w miękką poduszkę. Nie potrafił oderwać od niego wzroku i coraz bardziej rozumiał obawy brata. Ten maluch stanowił niezły kąsek dla każdego demona i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

- Będziesz idealną królową – wyszeptał opuszczając pokój i zamykając drzwi na klucz. Dla bezpieczeństwa nałożył na wejście dodatkową barierę, mającą uchronić dzieciaka przed nieproszonymi gośćmi. – Słodkich snów.

¨¨¨

Późnym popołudniem Wojtek otworzył zaspane oczy. W ogóle nie czuł się wypoczęty, a jedyne na co miał siły, to podkulenie pod siebie kolan. Najdrobniejszy ruch powodował nieprzyjemny ból brzucha, bioder, dolnej części kręgosłupa, a o tyłku nie wspomnieć. Zażenowany schował twarz w dłoniach i zaczął szlochać.

- Ja chcę do domu – załkał połykając gorzkie łzy – Mam dość. To takie upokarzające.

Nasunął na siebie koc tak, by zakrywał go całkowicie. Z jakiegoś powodu widok pokoju, w którym leżał napawał go strachem. Sam nie miał pojęcia dlaczego tak się stało. To pomieszczenie było jego klatką i dobrze zdawał sobie z tego sprawę.

- Babciu, Erwin – płakał cicho załamany, kuląc się pod kocem – proszę was, odnajdźcie mnie i stąd zabierzcie. Błagam. Ja tak dłużej nie dam rady.

- Hej maleńki, nie płacz – usłyszał czyjś głos nad sobą, a po chwili ktoś pogłaskał delikatnie jego wystającą spod koca głowę – Jeśli będziesz tak płakał, to tylko rozboli cię głowa.

- Mam to gdzieś – wyszlochał cicho Wojtek drżącym głosem – Jeden dodatkowy ból niczego nie zmieni i tak czuję się, jak śmieć.

- Może się tak czujesz, ale nikt tutaj cię tak nie traktuje – oświadczył spokojnie Hank widząc, że chłopiec jest na granicy załamania psychicznego i emocjonalnie rozbity. Z jego perspektywy pod tym kocem wyglądał, jak mała, drżąca kulka. – Chodź, zrobimy ci ciepłą kąpiel, która poprawi nieco twój stan.

- Nigdzie się stąd nie ruszę – jęknął z bólu chłopiec – Tak mi dobrze.

- Rozumiem – Hank od razu domyślił się o co chodzi i bez słowa wziął na ręce tę kupkę nędzy i rozpaczy, zanosząc do łazienki. Ostrożnie ułożył go w wannie wypełnionej ciepłą wodą, którą wcześniej zaprawił miksturą leczniczą. Para zapłakanych, błękitnych oczu z bólem patrzyła na popielatowłosego, który w milczeniu zaczął delikatnie obmywać ich właściciela. – Niedługo ból powinien się zmniejszyć, a kiedy nałożymy jeszcze maści, zniknie całkowicie.

- Kim jesteś? – Wojtek zdziwiony patrzył na chłopca niewiele starszego od niego. – Czemu się mną zajmujesz? Nie masz nic lepszego do roboty?

- Właśnie tak – uśmiechnął się zadziornie popielatowłosy w odpowiedzi na zadane pytanie – Nie mam nic ciekawego do roboty. Nie musisz znać mojej tożsamości i funkcji w tym domu, bo to nie będzie ci do niczego potrzebne.

- Aha, nieważne – Wojtek spuścił wzrok i już się nie odzywał. Kąpiel naprawdę pomagała i jego ciało odczuwało lekką ulgę.

- Muszę jeszcze umyć cię w tamtym miejscu – poinformował Hank spokojnym głosem, odwracając go w wannie na brzuch. Chłopiec w pierwszej reakcji znieruchomiał, jednak po chwili zaczął się wyrywać pomimo bólu. – Nie bój się. Wpuszczę tam trochę wody z lekarstwem, która niemal od razu wypłynie z nieczystościami.

- Nie chcę – panikował ciemnowłosy – Wystarczy, że dotyka mnie tam tamten facet. Nie chcę, by ktoś jeszcze to robił.

- Nie będę cię dotykał w taki sposób – zaśmiał się Hank – Potraktuj to raczej, jak zabieg lekarski.

- Jakoś nie potrafię – stęknął Wojtek, próbując się odwrócić, jednak nie mógł tego zrobić – Nie mogę się ruszyć, czemu?

- To dla twojego dobra – popielatowłosy unieruchomił go zaklęciem i wyczyścił porządnie, jak zamierzał od samego początku, nie zwracając uwagi na sprzeciwy płaczącego już chłopaka. – I po wszystkim. Teraz możemy cię wysuszyć i przenieść do łóżka, gdzie naniesiemy maści.

Jak powiedział, tak zrobił, jednakże przed nałożeniem maści uśpił chłopca zaklęciem, oszczędzając mu kolejnego upokorzenia. Obudził go dopiero po skończeniu uzdrawiania ran na jego ciele.

- Kiedy ostatni raz jadłeś? – Zapytał nieoczekiwanie, patrząc w oczy ciemnowłosego.

- W dniu porwania jadłem śniadanie. – Odpowiedział smętnie nastolatek z sennym wzrokiem. – Nie jestem głodny. Chce mi się spać.

- Wiem, że jesteś zmęczony – westchnął Hank lekko zaniepokojony stanem chłopaka – Ale nie pozwolę ci zasnąć, dopóki czegoś nie zjesz. Od tygodnia nic nie jadłeś i to cud, że nadal jako tako się trzymasz. – Będzie musiał się rozmówić z młodszym bratem za takie niedopatrzenie. Służba pewnie przynosiła grubaskowi jedzenie, jednak ten niczego nie ruszał i tym samym taca wracała do kuchni w nienaruszonym stanie. – Przyniosę coś do jedzenia, dobrze?

- Nie trzeba – mruknął sennie chłopiec z osłabienia – w ogóle nie mam apetytu.

- Hm, a co powiesz na chwilę spaceru w zamian za kilka łyżek zupki? – Zachęcał go Hank, biorąc od służki tacę z obiadem. – Musisz się przemóc i coś zjeść.

- Nie mam ochoty – upierał się przy swoim Wojtek – Chcę spać.

- Pozwolę ci spać, ale pod warunkiem, że zjesz kilka łyżek tej zupy. – Popielatowłosy był nieustępliwy. – To jak? Ja mogę jeszcze długo wytrzymać, a ty?

- Ja – szepnął ciemnowłosy nieprzytomnie patrząc na Hanka – Zjem, ale tylko trochę. Potem, dasz mi już spokój?

- Jeśli zjesz, to dam – oświadczył nieugięty Hank, podsuwając chłopcu do ust łyżkę z zupą. Kiedy ten przełknął, od razu podał mu następną. – Grzeczny maluszek. Jeszcze trochę.

Wmusił w nastolatka cały talerz zupy, z czego był rad. Po skończonym posiłku, zgodnie z obietnicą, pozwolił mu spać. Opatulił go szczelnie kocem, po czym opuścił pokój.

¨¨¨

Erwin nie mógł się na niczym skupić. Od tygodnia nie mógł nawiązać kontaktu z Wojtkiem, a przecież wcześniej widywali się niemal codziennie. Teraz z niepokojem stał przed drzwiami domu pani Elżbiety, babci kolegi. Nacisnął dzwonek kilkakrotnie, by po dłuższej chwili doczekać się rezultatów.

- Dzień dobry pani – przywitał zmizerniałą kobietę, która wyglądała na o wiele starszą niż zazwyczaj. To potwierdziło jego obawy. – Co się stało?

- Porwali Wojtusia – zaszlochała kobieta prawie osuwając się z osłabienia na podłogę. Przed upadkiem uratował ją chłopak. Wszedł do środka i posadził ją w fotelu. – Niech się pani uspokoi i opowie, co się wydarzyło. Może jakoś temu zaradzimy.

- Dobrze – pani Elżbieta wzięła głęboki oddech nieco się uspokajając, po czym zaczęła mówić – Tydzień temu Wojtek, jak zwykle, pomagał mi w kawiarni. Kiedy mieliśmy już zamykać, przyszedł ten człowiek, którego nazywają potworem. Pokazał, że jest nim naprawdę. – Kobieta z bólem spojrzała na rudzielca. – Wojtek był przerażony, jednak starał się bronić. Niestety zagrożono mojemu bezpieczeństwu, co zmusiło mojego wnuka do kapitulacji.

- Poszedł z nim?! – Zdziwił się Erwin. – No tak, szantaż poskutkował. Wojtek prędzej zginie, niż pozwoli skrzywdzić kogoś mu bliskiego.

- Tu chodziło o coś więcej – westchnęła kobieta – Wojtuś w wieku siedmiu lat był świadkiem czegoś strasznego. To zdarzenie mocno zakorzeniło się w jego pamięci, choć siłą je wymazywaliśmy i wmówiliśmy mu, że to tylko zły sen.

- Chodzi o ten koszmar, który ostatnio go nawiedzał? – Upewniał się rudzielec. – Ten, przez który zmuszony był brać leki nasenne?

- Tak – potwierdziła pani Elżbieta – Wojtuś był świadkiem mordu na swoich kolegach w starym tartaku. Znaleziono go wśród rozkładających się ciał. Przez miesiąc nic nie mówił, a potem opowiadał, że wszystkich zabiły potwory. – Kobieta chwilę myślała. – Nikt mu oczywiście nie uwierzył, a w szczególności rodzice. On tak bardzo się bał i potrzebował wsparcia. Twierdził, że ten potwór po niego wróci.

- Rodzice go nie wspierali? – Erwin był w szoku. Zawsze myślał, że państwo Hoffmann są oddanymi rodzicami i kochają swojego syna.

- Mój syn umieścił Wojtka na rok w szpitalu psychiatrycznym. – Kobieta wypowiedziała to zdanie w złości. – Po tym Wojtuś już nie był tym samym chłopcem. Został sam. Rodzice go porzucili zajmując się pracą. Mieszkał u wuja w klasztorze i tam uczęszczał do szkoły katolickiej.


- Nie miałem żadnego pojęcia, że Wojtek przeszedł przez taki koszmar – Erwin był wściekły na siebie, że niczego nie zauważył. Fakt, Wojtek wydawał się o wiele dojrzalszy niż kiedyś, ale myślał, że to normalne. – Znajdę go.

8 komentarzy:

  1. Miałam nadzieję, że dodasz tu coś i się nie pomyliłam :) Naprawdę uwielbiam Twoje historię. Co do treści to nie spodziewałam się, że demon będzie władcą piekieł, no i żal mi Wojtka, że tyle w życiu przeszedł i teraz jak dla mnie to jest traktowany jak seks zabawka. Myślałam, że trochę więcej będzie innych relacji Blondyn- Wojtek, a nie tylko łóżkowe, ale to pewnie muszę jeszcze poczekać. Tak sobie myślę, że teraz Erwin będzie starał się uwolnić Wojtka i sam wpadnie w sidła jakiegoś demonka :):):):):):)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. I popieram Ewę- WIĘCEJ- koniecznie :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. No pięknie. Ja jutro muszę wstać do pracy, a tu znalazłam świetne opowiadanie i odpłynęłam w świat twojego dzieła na kilkanaście ładnych. Cieszę się, że nie ma już więcej rozdziałów do przeczytania, bo tak to był pewnie czytała dalej, ale też się smucę bo chcę znać ciąg dalszy! Sama już nie wiem co mam czuć xD
    Ale i tak czekam na więcej! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    o jest władcą i chce zrobić z niego królową, babcia wszystko pamięta co się działo i opowiedziała o przeszłości Erykowi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń