Sorry za lekką zwłokę, ale ciągle braknie mi czasu. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i zyska kilka komentarzy ^^ Pozdrawiam.
X
Wojtek z samego rana ruszył do kuchni.
Baal zostawił go samego w nocy twierdząc, że musi przygotować dla nich
odpowiednie miejsce na obrzęd krwi. Olga postawiła mu przed nosem talerz z
jajecznicą i szklankę z herbatą. Chwilę dłubał widelcem w jajku, ostatecznie
stwierdzając, że nie jest głodny. Denerwował się czekającym go ślubem. Może dla
Baala to nic takiego, ale dla niego owszem. A jak pomyślał o nocy poślubnej, to
robiło mu się strasznie niedobrze.
- A gdzie Erwin? – Spytał Olgę dopiero
zauważając, że nie ma przy stole jego przyjaciela.
- Jest w pokoju – usłyszał za sobą głos
Naba – Odpoczywa po nocy.
- Aha – Wojtek wstał od stołu i złapał
za drożdżówkę z truskawkami. – Idę do niego.
- Jest nie w humorze – poinformował go
popielatowłosy zdumiony ich solidarnością – ale to normalne.
- Jak dla kogo? – Niebieskooki pokazał
mu język, po czym opuścił kuchnię. – Mam nadzieję, że jest w lepszym nastroju
niż ja.
Bez pukania wszedł do pokoju Erwina i
Naba. Rudzielec leżał skulony na łóżku ciężko wzdychając i postękując z bólu. Na
pierwszy rzut oka było widać, że najbardziej ucierpiała jego męska duma.
- Jak się czujesz? – Spytał Wojtek
siadając na skraju łóżka. – Oceń w skali od jednego do dziesięciu.
- Tysiąc – jęknął Erwin odwracając się
twarzą do przyjaciela – to było straszne, a zarazem niesamowite. Ale teraz
czuję, jakby tyłek miał mi zaraz odpaść.
- Rozumiem – Wojtek podał rudzielcowi
drożdżówkę. Dobrze wiedział, że chłopak zajadał nerwy i stres słodyczami. –
Mnie Baal nie oszczędzał. Jak obudziłem się po pierwszym razie, to dopadł mnie
w łazience i tam wykorzystał jeszcze dwa razy.
- O Boziu – Pisnął Erwin siadając na
łóżku. – A co jak Nab też mi tak zrobi?
- Coś mi mówi, że jednak tego nie zrobi
– uspokajał go niebieskooki – W odróżnieniu od Baala, on jest bardziej
opanowany. Cierpliwie zaczeka, aż wydobrzejesz.
- Skąd ta pewność? – Erwin nie wierzył
w słowa kolegi. – Zrobił mi to pomimo mojego sprzeciwu.
- Wiesz, zdążyłeś go nieco poznać przez
te kilka dni – zauważył Wojtek wzdychając – Ja nie miałem takiego szczęścia.
Baal posiadł mnie pierwszej nocy po porwaniu i szczerze nie był delikatny.
Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego, choć z początku chciałem od niego
uciec w najdalszy zakamarek świata. – Chwilę się zamyślił wspominając swoje
wybryki. – A jutro biorę z nim ślub i cholernie się denerwuję.
- Jesteś tego pewny? – Dopytywał się
Erwin widząc smutek w oczach kumpla. – Nie widzę żebyś się cieszył.
- To nie dlatego – sapnął pochmurnie
ciemnowłosy – Wczoraj zostałem porzucony przez rodzinę. Pozostały mi tylko
babcia i Wiki, która okazała się być moją matką.
- Że co?! – Rudowłosy niemal nie spadł
z łóżka na tę wieść. – Jak to Wiki jest twoją matką?
- Tak to – Wojtek wzruszył ramionami –
Jest tutaj. Baal przeniósł ją tu w nocy. Sam byłem w szoku w momencie, gdy
wyznała mi prawdę. Nie mam jednak do niej żalu. Zawsze starała się mnie
wspierać.
- To prawda – przyznał mu rację Erwin –
Ale to i tak duży szok.
- Co nie? – Westchnął na chwilę
przymykając niebieskie oczy. – Wiesz, boję się, że jutro coś zrobię nie tak na
ceremonii. No i jestem przerażony nocą poślubną. Baal zapowiadał, że szykuje
wiele zboczonych rzeczy.
- Skończmy może ten temat, bo to nie na
moje nerwy – Erwin był cały czerwony na twarzy ze wstydu. – Jestem jeszcze
początkujący w tych sprawach. Zrozum.
- Kumam – Wojtek posłał koledze ciepły
uśmiech. – Przywykniesz, choć nie tak od razu.
- Pomożesz mi dojść do łazienki? –
Poprosił nieśmiało rudowłosy. – Ledwo mogę ustać na nogach.
- Ja cię tam zaniosę – usłyszeli za
sobą głos Naba, który chwilę w ukryciu przysłuchiwał się rozmowie chłopców.
Musiał przyznać, że Wojtek naprawdę był idealnym kandydatem dla jego brata. –
Baal wrócił i szuka swojego przyszłego męża.
- Och – Wojtek automatycznie wstał w
lekkim speszeniu. – Chyba nie czuję się na siłach, by teraz go widzieć.
- Nie bój się – Nabuchodonozor podszedł
do ciemnowłosego i przykucając przed nim delikatnie pogłaskał jego rumiany
policzek. – Baal wszystkim się zajmie i powie ci co masz robić. To się tylko
wydaje trudne i straszne, ale w rzeczywistości nic w tym skomplikowanego.
Zobaczysz.
- Mało to pocieszające – westchnął
Wojtek w przygnębieniu – Może Baal powinien poszukać sobie kogoś bardziej
odpowiedniego. A co jak splamię jego wizerunek? Ja się nie nadaję do niczego.
- Jedyną osobą, która może splamić mój
wizerunek jestem ja – Wojtek poczuł wokół talii silne ramiona blondyna, który
niespodziewanie pojawił się w pokoju swojego brata. – Coś mi mówi, że musimy
odbyć poważną rozmowę.
- Co?! – Wojtek w panice próbował się
uwolnić z więzienia ramion demona, ale nie miał szans z jego siłą. – Nic nie
musimy. Tak tylko gadam w nerwach, to wszystko.
- Wojtuś, przeoczyłeś coś dość
istotnego wymyślając na poczekaniu tę wymówkę – zachichotał Nabuchodonozor w
reakcji na minę niebieskookiego – Wiemy co uroiło się w twojej głowie.
- No tak – Wojtek uderzył się w czoło
otwartą dłonią. – Ten szczegół mi uciekł. Ciągle o tym zapominam. Pewnie nieźle
się ubawiliście moją głupotą.
- Nic z tych rzeczy pączusiu – Baal
pocałował czubek głowy ciemnowłosego – raczej się zmartwiliśmy twoim niskim
poziomem pozytywnego myślenia. Osobiście wyrzucę z twojego umysłu tego
niepoprawnego krytyka.
- To raczej będzie trudne – ostrzegał
go Wojtek – Przez te jedenaście lat mocno się z nim zżyłem.
- To z nim zerwiesz – Baal wziął
chłopaka na ręce, a następnie brutalnie go pocałował. – Teraz w twoim umyśle
mam być tylko ja, wszystko inne uznam jako grzech.
- Czekajcie, jak to szło – Nab w
śmiechu przypatrywał się narzeczeństwu. – Myślą, mową, uczynkiem i
zaniedbaniem?
- To jakiś terror – zauważył Erwin
chowając się niemal całkowicie pod kocem. Widać było jedynie głowę. – Weź ty
lepiej przemyśl tę opcję z małżeństwem, bo nie będziesz miał życia z tym
demonem.
- Na twoim miejscu trzymałbym język za
zębami piegusie – Baal zgromił rudzielca groźnym spojrzeniem, na co ten ukrył
głowę pod kocem. – Przyszła żono Naba.
- Nigdy w życiu! – Pisnął spod koca rudowłosy.
– Co to, to nie!
- Pożyjemy, zobaczymy – zaśmiał się
blondyn rozmywając się z Wojtkiem w powietrzu. – Miłego dnia.
Kiedy Baal z Wojtkiem zniknęli, Nab
podszedł do ukrywającego się pod kocem Erwina.
- Chodź królewno, twoja karoca już
czeka – poinformował go w rozbawieniu zrywając z niego koc – Chciałeś iść do
łazienki.
- Nie potrzebuję twojej pomocy – bąknął
rudzielec powoli zsuwając się z łóżka – sam się tam jakoś doczłapię.
- Uparciuch – sapnął w rezygnacji biorąc chłopaka na ręce i zanosząc go do łazienki – we wszystkim ci
pomogę, więc przestań udawać osła.
- To prawda z tą żoną? – Spytał go
Erwin dość niepewnym głosem. – Zdajesz sobie sprawę, że nie należę do łatwych
osób?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – Nab
posadził chłopaka w wannie, do której zaczął napuszczać ciepłą wodę. – Może
dlatego tak bardzo mi się podobasz. Nie lubię łatwych i nudnych osób, a ty
jesteś żywiołowy i nieco skomplikowany.
- Nieco skomplikowany, tak? – Powtórzył
niezadowolony Erwin, po czym ochlapał wodą demona. – I co, panie wszystko
wiedzący demonie?
- Żywiołowość ci wraca – Nab wysuszył
się zaklęciem, po czym figlarnie spojrzał na chłopaka. Skoro chce z nim
pogrywać, to zabawi się nieco jego kosztem. – Może powinienem zażądać drugiej
rundy po naszej upojnej nocy? Co ty na to niegrzeczny lisku? Mam sprawić byś
stał się jeszcze bardziej niegrzecznym chłopcem?
- Nie! – Zawył Erwin w momencie, gdy
mężczyzna dotknął pod wodą jego krocza. – Przepraszam.
- Żartowałem – zaśmiał się
popielatowłosy dając mu prztyczka w nos – jak skończysz, to daj mi znać,
wówczas pomogę ci wrócić do pokoju.
Po tych słowach demon opuścił łazienkę,
pozostawiając w niej zdezorientowanego chłopaka. Erwin w szoku ledwie
utrzymywał się w pozycji siedzącej. Ten mężczyzna doprowadzi go kiedyś do
zawału serca.
- To naprawdę nie na moje nerwy –
szepnął do siebie ciężko wzdychając. Był skołowany i nie wiedział co czuje
względem Naba. – To na pewno nie jest miłość.
¨¨¨
Wojtek siedział w fotelu tuż przed
biurkiem Baala z mieszanymi uczuciami. Miał wrażenie jakby znalazł się na
dywaniku u dyrektora tuż po jakiejś psocie. Demon nic nie mówił, a jedynie się
mu przyglądał. Chłopiec dobrze wiedział, że ten lustruje jego myśli, które z
każdą sekundą podwajały swoją ilość.
- Proszę, powiedz coś – Wojtek przerwał
katujące go milczenie. – Ta cisza mnie przeraża.
- Wiem – Baal uśmiechnął się lekko nie
spuszczając wzroku z chłopaka. – Skąd te krytyczne myśli i wątpliwości Wojtusiu?
- Sam nie wiem – Ciemnowłosy
niespokojnie poruszył się w fotelu, kurczowo zaciskając na kolanach palce rąk.
– Boję się, że nie jestem odpowiednim kandydatem na twojego partnera. Ty jesteś
władcą piekła, a ja marnym człowiekiem.
- Eh, myślałem że wszystko już sobie
wyjaśniliśmy – Baal podszedł do chłopca i kucnął naprzeciwko. – Jesteś tym
jedynym, którego wybrałem już jedenaście lat temu. To, że jesteś człowiekiem,
jedynie podkreśla twoją wyjątkowość.
- Nie rozumiem – niebieskie oczy z
wyrazem zdziwienia patrzyły na demona – Niby w czym jestem wyjątkowy?
- Jesteś człowiekiem, który oparł się
mojej klątwie – wymieniał blondyn kciukami głaszcząc pobielałe knykcie chłopca
– przeżyłeś tyle czasu w przedsionku piekła, a to jest równoznaczne z tym, że
nie jesteś zwyczajnym człowiekiem. Masz w sobie demoniczną krew, którą
przekazała ci matka.
- A skąd demoniczna krew wzięła się u
Wiki? – Wojtek nadal nie mógł zrozumieć wyjaśnień demona. Te wszystkie
informacje były dla niego nowe. – Jak człowiek może mieć w sobie demoniczną
krew?
- To proste pączusiu – Baal posłał
chłopcu pełne politowania spojrzenie – Wiki została poczęta w miejscu kultu
demona, który wzmocnił jej krew.
- Aha – Ciemnowłosy cicho westchnął
próbując poskładać sobie wszystko do kupy. – Czy to znaczy, że od chwili
narodzin byłem pod twoją opieką?
- Niejako – zaśmiał się w reakcji na
konkluzję chłopca – W sumie, nie wiedziałem, że istniejesz. Rzadko się zdarza,
że na świat przychodzą takie dzieci. Nasze świątynie od wieków tkwią pod ziemią
popadając w ruinę.
- Czyli nasze spotkanie było wynikiem
przypadku – zauważył Wojtek z dość komiczną miną.
- Uznałbym to jako nieuniknione
skrzyżowanie losów – odparł demon opierając się o biurko – Dzięki temu
spotkaniu poznałem swoją przyszłą królową.
- Królową?! – Wojtek wzdrygnął się na
dźwięk tego słowa. – Ja chyba nie nadaję się na królową. One są ładne i mają
wrodzony wdzięk, a ja jestem zwyczajny i przeciętny.
- Wojtusiu, dla mnie jesteś śliczny i
czarujący – oznajmił Baal biorąc chłopaka na ręce – Nawet nie wiesz ile
posiadasz w sobie tego wdzięku podczas seksu. Najchętniej nie wypuszczałbym cię
z ramion i non stop do siebie tulił.
- A co jeśli coś zepsuję podczas
ceremonii? – Zapytał cichutko Wojtek. – I cię nie zadowolę?
- Głuptasie – demon westchnął z
rezygnacją – tu nie da się niczego zepsuć, a tym bardziej mnie nie zadowolić. W
sumie, nie będziesz musiał nic robić, bo ja się wszystkim zajmę.
- Wszystkim?! – Ciemnowłosy w szoku
patrzył w oczy blondyna. – A co ja będę robił?
- Pozwalał mi się bawić swoim ciałem –
Baal wyszczerzył się do chłopca pokazując mu swoje ostre zęby. – Już ci
mówiłem, że zaplanowałem dla nas długą noc poślubną.
- Coś wspominałeś – jęknął Wojtek
czując jak dłoń mężczyzny ściska jeden z jego pośladków – i coraz bardziej zaczynam
się ciebie bać. Jesteś strasznie niewyżyty.
- Kochanie, jestem demonem na
przymusowym celibacie – oświadczył blondyn przenosząc się z chłopakiem do
sypialni z ogromnym łożem małżeńskim. – To jest pałacowa sypialnia królewska,
gdzie od jutra zamieszkasz.
- W tym łóżku można się zgubić – ocenił
Wojtek wytrzeszczając oczy – jest stanowczo za duże.
- Nie bój się pączusiu – szepnął mu do
ucha dość pożądliwie – zawsze cię w nim znajdę i nie pozwolę się nudzić.
- Wierzę ci – sapnął chłopak cały
czerwony na twarzy – może już wracajmy?
- Racja – Baal od razu przeniósł ich z
powrotem do swojego gabinetu. – Idź do matki i spędź z nią trochę czasu.
Przyjdę po ciebie przed kolacją.
Wojtek posłusznie opuścił gabinet
demona, po czym ruszył do kuchni, gdzie zazwyczaj przesiadywała jego babcia.
Podejrzewał, że również tam znajdzie i Wiki. Intuicja jednak go nie myliła.
- Wojtuś – Wiki z uśmiechem na twarzy
podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła. – Jak się czujesz? Jutro twój
wielki dzień.
- Znam to spojrzenie – Wojtek z
przerażeniem spojrzał w oczy matki. – Coś ty znowu wymyśliła?
- Pogadałam chwilkę z babcią i wspólnie
doszłyśmy do wniosku, że trzeba cię odpowiednio ubrać – wyjaśniała dość
żywiołowo, jak dla chłopca aż za bardzo – Mam coś wprost idealnego. Chodź!
Pociągnęła syna do sypialni gościnnej,
gdzie nocowała. Posadziła go na łóżku, po czym nucąc coś pod nosem zaczęła
grzebać w jednej z walizek.
- Oszalałaś? – Ciemnowłosy aż się
zachłysnął powietrzem, gdy zobaczył preferowany przez matkę strój na noc poślubną.
– Jak Baal mnie w tym zobaczy, to na bank nie wyjdę przez miesiąc z sypialni.
- Kochanie, żona powinna uszczęśliwiać
męża – zaśmiała się Wiki w reakcji na minę syna – Przynajmniej to przymierz.
- To nie wchodzi w grę – zapierał się w
zawstydzeniu – Przez to wszystko widać.
- I o to chodzi – puściła mu oczko –
Musisz uwieść na nowo swojego demona.
- Nie z takim ciałem – jęknął wskazując
na siebie – zrozum, nie jestem gotów na tak krzykliwe stroje.
- Czas byś się przemógł – zachęcała go
podsuwając pod nos koronkową koszulkę i stringi – uwierz mi, że będziesz
wyglądał bosko.
- Jakoś w to wątpię – stęknął biorąc do
ręki ubranie – Tylko przymierzę, więc nie rób sobie nadziei.
Pomaszerował do łazienki z miną
straceńca. Po jakimś kwadransie wychylił się cały w rumieńcach przez szparę w
drzwiach.
- Czemu w twojej łazience nie ma
żadnych luster? – Spytał z wyrzutem w głosie. – Nie ma tu nikogo więcej?
- Nie – odparła otwierają garderobę i
pokazując mu ogromne lustro w drzwiach – chodź się zobaczyć, śmiało.
Wojtek niepewnie opuścił łazienkę,
kierując się do garderoby. Kiedy zobaczył swoje
odbicie w lustrze, aż zaparło mu dech w piersi.
- Wyglądam, jak jakaś kurtyzana –
mruknął dość żałośnie – Kto w ogóle wymyślił stringi? Tyłek od nich boli i
tyle. A poza tym ta koronka nic nie zakrywa.
- Myślę, że Baalowi ten strój
przypadłby do gustu – stwierdziła Wiki wpatrując się w swoje dzieło – Masz do
tego dopasowany szlafroczek z jedwabiu.
- Kto w ogóle powiedział, że jutro to
założę? – Wojtek powoli wycofywał się do łazienki, jednak w połowie drogi
natrafił na przeszkodę. Kiedy odwrócił się, by sprawdzić co nią jest, aż
zamarł. – O kurczę.
- Wpadłem na chwilę, bo chciałem o coś
spytać – zaczął Baal nie mogąc spuścić wzroku z ciemnowłosego – widzę, że warto
było się tu pofatygować.
- A kysz podglądaczu! – Wiki rzuciła w
blondyna poduszką. – Nie wolno oglądać panny młodej w stroju ślubnym. Zmykaj
stąd Baal!
- Jeśli Wojtuś założy jutro te
wdzianko, to będę niemal w niebie – wychrypiał demon z drapieżnym wzrokiem –
już nie mogę się doczekać.
- Powtarzam – warknął ciemnowłosy w
złości – nie założę tego! Ani jutro, ani nigdy więcej! I jaka panna młoda?
Jestem przecież mężczyzną!
- Czemu? – Baal nie krył rozczarowania.
– Tak pięknie i smakowicie w tym wyglądasz.
- Po pierwsze, to jest niewygodne, po
drugie, prawie nic nie zakrywa – wyliczał zirytowany nastolatek – a po trzecie,
wyglądam w tym, jak kokietka.
- Zmienimy strój – poinformowała ich Wiki – założysz go
dopiero jutro, tuż przed ceremonią. Tak unikniemy kolejnego podglądania.
- A nie mogę ubrać normalnego stroju,
jak garnitur? – Zasugerował chłopiec z nadzieją w oczach. – Na śluby z reguły
zakłada się garnitur.
- Z reguły na ceremonię nie powinieneś
mieć na sobie żadnego stroju – oznajmił blondyn w śmiechu – Zastanów się nad
tym, dobrze?
- Ok. – Wojtek westchnął w rezygnacji.
– Przemyślę to.
- To dobrze – Baal przyciągnął do
siebie chłopaka i mocno zacisnął dłonie na jego pośladkach, które ładnie
prezentowały się w kusych stringach. – Osobiście uważam, że apetycznie wyglądasz
w tym stroju, choć z drugiej strony, bez niczego jesteś jeszcze bardziej
kuszący.
- Aha – w panice głośno przełknął ślinę
– dobrze wiedzieć.
- Już ci mówiłem, co masz zrobić z
wewnętrznym krytykiem – posłał mu groźne spojrzenie – Masz myśleć jedynie o
mnie, rozumiesz?
- Yhm – stęknął w odpowiedzi z
ledwością wytrzymując wzrok demona – mam myśleć o tobie.
- Nie uważasz Baal, że to trochę
egoistyczna prośba? – Wiki chciała wstawić się za synem. – Wojtuś powinien też
myśleć o sobie.
- Nie zabraniam mu tego – demon posłał
kobiecie łagodny uśmiech – chodzi mi tylko o to, by przestał się krytykować.
- Rozumiem – przyznała mu rację
wymownym spojrzeniem – jeśli tak to się ma.
- Do wieczora – Baal pożegnał się z
ciemnowłosym delikatnym pocałunkiem – Mam nadzieję, że jutro mnie zaskoczysz.
Po tych słowach zniknął nie
pozostawiając po sobie żadnego śladu.
Cudowne, jak zawsze. To życzenie Baal'a jest w sumie urocze. Mam nadzieję, że sie nie przemęczasz ^^
OdpowiedzUsuńZa mało. Jestem nienasycona po rozdziale, ale rozumiem co masz na myśli mówiąc brak czasu. Też się z tym borykam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)