poniedziałek, 28 lipca 2014

Porachunki

IX


Erwin od samego rana szukał po domu Wojtka, jednak nie mógł go nigdzie znaleźć. Był zdesperowany i chciał się kolegi poradzić w kwestii pójścia na całość. Bał się jak cholera tego co miało nastąpić wieczorem, a jego przyjaciel miał już w tej kwestii jakieś doświadczenie. Wparował do pustego pokoju ciemnowłosego i znalazł na szafce film pornograficzny od Wiki. Przeczytał opis na płycie DVD, z którego wynikało, że są tu trzy różne tematy.

- Związek hetero – czytał pod nosem lekko się rumieniąc – i dwa związki homoseksualne.

Chwilę myślał, po czym postanowił zaryzykować. Skoro nie ma Wojtka, to zasięgnie wiedzy z pornosa. Zajrzał do biurka kolegi, gdzie znalazł jego laptopa.

- Raz kozie śmierć – szepnął włączając film o tematyce gejowskiej. Z każdą kolejną klatką robił się coraz bardziej zawstydzony i wystraszony. – O kurwa. Nie ma mowy, że ja to będę robił. Zamknął komputer, po czym wybiegł z pokoju Wojtka. Chciał uciec frontowym wejściem, jednak za dużo kręciło się tam ludzi. Wrócił do sypialni demona i podszedł do okna.

- Do trzech razy sztuka – westchnął wspinając się na parapet i skacząc. Ku swojemu przerażeniu zauważył, że na dole stoi Nab i groźnie się mu przygląda. Niestety spadł wprost w jego ramiona. – Nie.

- Tak – warknął mężczyzna przerzucając sobie chłopaka przez ramię i ruszając z nim z powrotem do domu – Jesteś naprawdę nieposłusznym chłopcem rudzielcu.

- Puść mnie! – Szarpał się waląc pięściami w plecy demona. – Ja nie chcę! Nie będę tego robił!

- Jeśli nie przestaniesz się wiercić i krzyczeć – oznajmił popielatowłosy ochrypłym głosem – to wówczas wezmę cię tu i teraz nie zważając na publikę.

- Nie zrobisz tego – pisnął w strachu.

- A chcesz się założyć? – Syknął zły szczypiąc chłopaka w tyłek.

- Nie! – Zaszlochał Erwin raptownie nieruchomiejąc. Był wystraszony.

- Tak lepiej – pochwalił go przenosząc ich do sypialni i brutalnie rzucając na łóżko – Rozbieraj się!

- Nie – Erwin szybko zsunął się z posłania po przeciwnej stronie, po czym błyskawicznie wpełzł pod łóżko łapiąc się dla bezpieczeństwa za jego nogę od strony ściany. – Nigdzie się stąd nie ruszam.

- Zachowujesz się w tym momencie, jak dziecko – zarzucił mu popielatowłosy rozbawiony jego strachem – Albo sam stamtąd wyjdziesz, albo ci w tym pomogę.

- Nie ma mowy, że stąd wyjdę! – Upierał się rudzielec jeszcze bardziej ściskając nogę łóżka – Nie dostaniesz mnie tak łatwo!

- Bojowa kruszynka – Nab przykucnął i sięgnął pod łóżko. Złapał jedną nogę chłopaka i zaczął za nią ciągnąć. Kiedy mebel zaczął przesuwać się wraz z nim, złośliwy uśmieszek wypełzł na twarz mężczyzny. – Chcesz się tak ze mną bawić? W takim razie pozwól, że nauczę cię kilku ciekawych rzeczy.

Przybrał swoją prawdziwą formę, po czym jednym pstryknięciem palców sprawił, że ubrania chłopaka rozmyły się w powietrzu. Następnie sprawił, że ręce rudzielca przywarły do trzymanej nogi mebla, który podniósł się pod sam sufit.

- Aaaaaa! – Pisnął zwisając metr nad ziemią takim jakim go Pan Bóg stworzył. W strachu wierzgał nogami na wszystkie strony chcąc się uwolnić, jednak jak na złość ręce nie chciały puścić nogi łóżka. – Co jest?

- Piękny widok – zaśmiał się uwalniając ręce chłopaka, który wpadł w jego ramiona – Przede mną nie da się ukryć uparciuchu.

- Ja nie chcę – załkał rudzielec drżąc na całym ciele z przerażenia – zrobię wszystko tylko nie to.

- Zobaczysz, że nie będzie aż tak strasznie – zapewniał kładąc go na łóżku, które wróciło już na dawne miejsce – Boisz się, bo tego nie znasz. Będę starał się być delikatny, ale to nastąpi dopiero wieczorem. Teraz śpij.

Nab uśpił Erwina zaklęciem, po czym starł z jego oczu i policzków pozostałości łez. Chwilę patrzył na spokojną twarz chłopca przejeżdżając dłonią po jego nagim torsie. Kciukiem musnął lekko rozwarte, miękkie usta. Wieczorem posiądzie to ciałko i zatopi w nim swoje kły. Od czasu gdy skosztował tej słodkiej krwi, chciał mieć jej właściciela przy sobie.

- Dzisiejszej nocy całkowicie cię pożrę – szepnął przykrywając śpiącego rudzielca – Spiję każdą twoją łzę, którą uronisz wieczorem.

Po tych słowach opuścił pokój.

¨¨¨

Wojtek siedział w jednej z paryskich kawiarni i w zamyśleniu wpatrywał się w filiżankę z herbatą. Baal na chwilę zostawił go samego, bo musiał załatwić pewną sprawę w piekle. Spotkanie w Krakowie było łatwe do przewidzenia i przebiegło z podobnym scenariuszem, jak to w Egipcie. Westchnął tylko na samo wspomnienie starszego rodzeństwa i rodziców.

- No nic – mruknął pod nosem łyżeczką mieszając zawartość filiżanki – Moja rodzina w rzeczywistości nigdy nie istniała pod względem więzi, a jedynie kształtowało ją te słowo z nazwy. Ciekawe czy Wiki też się mnie wyprze, jak reszta?

- Wiki się ciebie nie wyprze – Usłyszał głos siostry, która z zadziornym uśmiechem postawiła mu pod nosem pucharek lodów pistacjowych. – Wiem, że nie lubisz słodyczy, ale kochasz lody pistacjowe. Ta kawiarnia ma je naprawdę wyśmienite.

- Wiki? Skąd wiedziałaś, że tu jestem? – Zdziwił się na jej widok. Fakt, siedział w kawiarni, która znajdowała się najbliżej jej mieszkania, ale myślał, że o tej porze będzie jeszcze w pracy. – Nie jesteś w biurze?

- Właśnie wracałam do domu, kiedy ujrzałam mojego małego braciszka w oknie tej kawiarni – wyjaśniła siadając naprzeciw chłopca – Byłam w szoku i w pierwszej chwili myślałam, że może mam jakieś zwidy, dlatego postanowiłam to sprawdzić.

- Aha – Wojtek niepewnie patrzył na siostrę, która nabrała nieco lodów na łyżeczkę i bezceremonialnie wepchnęła mu ją do ust. – Dobre.

- A nie mówiłam? – Zaśmiała się posyłając mu szczęśliwe spojrzenie. – Matko, tak bardzo tęskniłam za tobą maleńki, wiesz? Jesteś już pełnoletni i nieco podrosłeś. Mój mały, śliczny chłopiec stał się już mężczyzną.

- Oj, przestań – zmieszał się zapychając się lodami – To zawstydzające.

- Co cię sprowadza do Francji? – Spytała nagle zmieniając temat. – Raczej wątpię, że tak bez powodu postanowiłeś mnie odwiedzić.

- Tak, jest coś o czym chciałem cię zawiadomić – zaczął niepewnie bawiąc się łyżeczką od herbaty – Wychodzę za mąż.

- Co?! – Wytrzeszczyła w szoku oczy na usłyszane wyznanie. – Jak to? Z kim? Kiedy?

- Tak jakoś wyszło – zarumienił się wyjaśniając – Ceremonia odbędzie się pojutrze. 

- Kto jest tym szczęściarzem a zarazem złodziejem mojego maleństwa? – Dopytywała rozemocjonowana kobieta. – Mój maluszek pokutrze przestanie być kawalerem. Kto mi ciebie zabiera?

- Ja – usłyszała za sobą męski głos, a po chwili obok Wojtka usiadł przystojny blondyn z marsową twarzą – Nazywam się Baal i jestem przyszłym mężem twojego syna.

- Baal?! – Wojtek zachłysnął się herbatą. – Wiki jest moją siostrą.

- Nie, Wiki jest twoją biologiczną matką – oznajmił spokojnie demon z powagą w oczach – Macie podobne aury i identyczne oczy.

- Tak Wojtusiu – Wiki posmutniała wyznając prawdę chłopcu. – Jestem twoją mamą, ale to nie tak, że cię porzuciłam. Cały czas starałam się przy tobie czuwać. Wybaczysz mi kiedykolwiek kłamstwo, w którym kazałam ci dorastać?

- Ja nie wiem co powiedzieć – Wojtek zdębiały patrzył na kobietę siedzącą tuż przed nim. Osoba, którą zawsze brał za starsza siostrą w rzeczywistości okazała się być jego mamą. – Czemu nic mi nie powiedziałaś?

- Byłam szaleńczo zakochana w mężczyźnie, którego nie akceptowali rodzice. Michał, twój ojciec, pochodził z tak zwanego marginesu. Kochał motocykle, a ty odziedziczyłeś tę jego miłość do tych jednośladów. – Opowiadała ciepło wspominając osobę, którą szczerze kochała. – Michał zginął tuż po twoim urodzeniu w wypadku podczas wyścigu motocyklowego. Rodzice nalegali bym oddała ciebie do adopcji. Uważali, że jesteś owocem skandalu, na który mogę skazać ich reputację. W ostateczności doszło do tego, że zabrali mi ciebie siłą twierdząc, iż zajmą się twoim wychowaniem lepiej niż ja. – Mina jej spochmurniała. – Byłam młoda i głupia godząc się na ich ultimatum. Kiedy wyszłam na prostą i mogłam już zapewnić ci dogodne warunki życiowe, oni nie chcieli mi ciebie oddać. Prawnicy ojca postarali się zacierając ślady po moim macierzyństwie. Nawet na twoim akcie urodzenia widnieje nazwisko moich rodziców. Starałam się być przy tobie, kiedy tylko mogłam, ale i tak ograniczali nasz kontakt ze sobą. Przegapiłam tyle ważnych dla ciebie momentów w życiu. Wybacz mi kochanie.

- Jakoś nie czuję do ciebie złości – szepnął Wojtek w zamyśleniu – Odkąd pamiętam, zawsze mnie wspierałaś i pocieszałaś w razie potrzeby. Dbałaś o mnie, kiedy byłem małym brzdącem. Mam mętlik w głowie, co powinienem myśleć i czuć.

- To zrozumiałe – Wiki delikatnie położyła swoją rękę na dłoni syna. – Raptem dowiadujesz się dość szokującej prawdy o sobie. Cieszę się jednak, że odnalazłeś swoją drugą połowę, ale przyznam, że Baal to dość niespotykane imię wśród ludzi. Wiecie, że moje życie zaczyna się właśnie od tego imienia?

- Jak to? – Zdziwił się Wojtek patrząc na Wiki. – Co masz na myśli?

- Moi głupi rodzice podczas pobytu w Syrii urządzili sobie romantyczny wieczór w świątyni Baala – Kobieta w rozbawieniu wspominała swoje odkrycie o  tym fakcie. – Zostałam tam właśnie poczęta, a najzabawniejsze jest to, że urodziłam się podczas nowiu, sześć miesięcy po tym, w pełni rozwinięta. Ty również Wojtusiu urodziłeś się w podobnych okolicznościach. Moja ciąża trwała jedynie sześć miesięcy.

- Ciekawych rzeczy się tutaj dowiaduję – zaśmiał się Baal powoli rozumiejąc wyjątkowość swojego pączusia – Tak czułem, że od razu mi się spodobasz Wiktorio.

- Baal, jesteś demonem, prawda? – Wiki utkwiła swój zaciekawiony wzrok w blondynie. – To ciebie Wojtuś spotkał w tamtym tartaku.

- Bystra jesteś – pochwalił ją demon – Tak, wtedy spotkałem go po raz pierwszy. Skupiał na sobie moją uwagę przez co postanowiłem go sobie zatrzymać. Niestety kiedy po niego wróciłem, nigdzie nie mogłem go znaleźć.

- Rozumiem – westchnęła na chwilę spuszczając wzrok – ten okres był ciężki dla mojego maleństwa.

- Nie nazywaj mnie tak – jęknął Wojtek krzywiąc się na brzmienie słowa „maleństwo”. – Nie jestem już dzieckiem, wiesz?

- Wiem – sapnęła smętnie w odpowiedzi – ubolewam nad tym faktem. Chciałabym pobyć z tobą nieco dłużej. Wiem, że to nie nadrobi straconego czasu, ale… matko wychodzisz za mąż w tak młodym wieku i to jeszcze za takiego adonisa.

- Nie przesadzasz? – Chłopiec w szoku patrzył na rozczuloną kobietę. – Jestem już dorosły.

- Ja przesadzam?! – Wiki z politowaniem spojrzała na syna. – Jeszcze do niedawna nie wiedziałeś co to seks skarbie. Mniemam jednak, że Baal w praktyce cię uświadomił w tych sprawach.

- No więc – Wojtek cały się zarumienił w zażenowaniu – tak troszeczkę?

- Troszeczkę to mało powiedziane – zaśmiał się demon widząc zawstydzenie chłopca – Twój syn zostanie niejako królową piekła.

- No proszę – ucieszyła się na tę wieść – urodziłam przyszłą królową.

- Robicie to specjalnie – zarzucił im Wojtek bordowy już na twarzy z zakłopotania – Specjalnie mnie zawstydzacie.

- Tak rozkosznie wyglądasz z tymi wypiekami na policzkach – zauważyła Wiki posyłając mu ciepły uśmiech – Myślę, że Baal także dostrzegł tę uroczą część twojego zachowania.

- To nic – mruknął mężczyzna z pożądliwym spojrzeniem – nie widziałaś jego ekspresji twarzy, kiedy dochodzi. Mam wtedy ochotę żywcem go pożreć.

- Naprawdę? – Wiki z podziwem patrzyła na demona. – Mój aniołek od kołyski był ślicznym chłopczykiem, a teraz zły władca piekieł mi go odbierze.

- Nie jestem aż taki zły – zaśmiał się blondyn widząc zamyślone oczy kobiety – Porywam go jedynie z tego świata, ale nie odbieram ci go na wieki. Możesz go przecież odwiedzać.

- Macie moje błogosławieństwo – odparła spokojnie Wiki, po czym wstała i podchodząc do syna złożyła pocałunek na jego czole, to samo uczyniła z zaskoczonym demonem. – Mam prośbę.

- Jaką? – Zapytali niemal chórem.

- Chciałabym towarzyszyć Wojtusiowi w przygotowaniach do ślubu – oznajmiła ze zdecydowaniem w oczach – Przegapiłam tyle ważnych chwil w jego życiu, dlatego nie mam zamiaru stracić tej najważniejszej.

- Rozumiem – Baal wyszczerzył się zadowolony, po czym wyciągnął z kieszeni wizytówkę. – Tu jest mój numer. Kiedy będziesz gotowa, zadzwoń, to po ciebie przybędę.

- Naprawdę?! – W podekscytowaniu rzuciła się mężczyźnie na szyję, czym ponownie go zaskoczyła. Ta kobieta coraz bardziej mu się podobała w odróżnieniu od reszty członków rodziny jego pączusia, no może pomijając babcię. – W takim razie, pędzę się pakować.

Pocałowała syna na pożegnanie, po czym wybiegła w skowronkach z kawiarni.

- Szalona jest – sapnął Wojtek wpychając sobie kolejną łyżeczkę lodów do ust – Nigdy bym nie pomyślał, że to właśnie ona jest moją mamą.

- Jest interesująca – Baal w zamyśleniu patrzył na pałaszującego lody chłopca. – Myślałem, że nie przepadasz za słodyczami.

- Bo nie przepadam, ale to lody pistacjowe – oznajmił, po czym nabierając sporą ilość lodów na łyżeczkę wepchnął ją demonowi do ust – To moja słabość.

- Dobrze wiedzieć – zachichotał blondyn w odpowiedzi na wyznanie chłopca – Naprawdę są smaczne.

- A nie mówiłem – Wojtek dokończył pucharek lodów lekko brudząc nimi czubek nosa. – Pyszne.

- Urocze – Baal nachylił się nad ciemnowłosym, a następnie zlizał z jego nosa pozostałości po deserze. – Kiedyś umorusam cię całego w tych lodach i pomalutku je z ciebie zliżę.

- No wiesz? – Wojtek automatycznie się zarumienił. – Mówić o takich rzeczach w miejscu publicznym. Pomyślą, że jesteśmy jacyś niewyżyci.

- Ja jestem niewyżytym demonem – wyszeptał mu do ucha w rozbawieniu – Nawet nie wyobrażasz sobie co planuję z tobą zrobić w naszą noc poślubną.

- Może lepiej będzie, jak mi nie powiesz – pisnął cicho jeszcze bardziej się czerwieniąc – Postawisz mnie przed faktem dokonanym.

- Dobrze – zachichotał całując czoło skołowanego nastolatka – Czas wracać.

¨¨¨

Popielatowłosy demon ostrożnie obudził Erwina. Chłopak leniwie przeciągnął się na łóżku powoli otwierając oczy. Mina jednak mu zrzedła na widok mężczyzny. Próbował się odsunąć, ale ten wprawnie go złapał w pasie.

- Już chcesz uciekać? – Zaśmiał się czując przyspieszone tętno rudzielca. – Jeszcze nie zaczęliśmy, a już chcesz kończyć. Strach ma wielkie oczy, ale nie bój się. Będę naprawdę delikatny tej nocy.

- Błagam cię – Erwin drżąc na całym ciele szeptał w przerażeniu przed tym, co miało się stać – Nie rób mi tego. Ja tego nie chcę.

- I tak już długo na ciebie czekam malutki – wychrypiał demon unieruchamiając zaklęciem ciało chłopaka – z czasem to polubisz.

Nab nawilżył palce jednej dłoni wonnym olejkiem, po czym ostrożnie zagłębił jeden z nich we wnętrzu chłopaka. Zamierzał być dla niego bardziej miły tej nocy, ale zmienił zdanie po kolejnej próbie ucieczki. Za karę zdecydował ominąć grę wstępną i od razu wziąć się do rzeczy.

- Nie! – Pisnął rudzielec czując w sobie kolejny palec demona. – Nie chcę!

- Radziłbym ci się tak nie spinać, bo będzie bardziej boleć – poradził mu mężczyzna unosząc biodra chłopaka na dogodniejszą wysokość. Rozszerzył delikatnie pośladki, po czym zaczął powoli wchodzić w jego wnętrze. – Spróbuj się rozluźnić i oddychaj.

- Wyjmij! – Zawył Erwin z paniką w głosie. – To boli!

- Zaraz przestanie – uspokajał go demon zostając chwilę w bezruchu, by chłopak mógł przyzwyczaić się do jego rozmiarów – Zobaczysz, że będzie ci nawet przyjemnie.

- Ja tak nie chcę – zaszlochał rudzielec – Jestem chłopakiem do cholery, a nie dziewczyną.

Ostatnie zdanie wypowiedział nieco wyższym głosem, gdy penis demona otarł się o jego czuły punkt przy prostacie.

- Jesteś pięknym chłopcem – wychrypiał Nab przyspieszając swoje ruchy w chłopaku – Niczego ci nie brakuje i masz wszystko na miejscu, a co najważniejsze jesteś tylko mój.

- Nie – jęknął Erwin, gdy popielatowłosy przejechał językiem wzdłuż jego szyi – Czemu?

Nab nie odpowiedział, a zamiast tego wbił swoje kły w szyję chłopaka. Słodka krew zaspokoiła jego głód, a jednocześnie zaaplikowany w jej obieg jad wprowadził Erwina w ekstazę. Po chwili obaj doczekali się spełnienia, a rudzielec mocno dysząc łapczywie łapał powietrze.

- Byłeś cudowny lisku – komplementował go demon głaszcząc mokry od łez policzek – Mocno się zmęczyłeś, więc odpocznij.

Erwin niemal od razu zasnął wyczerpany stosunkiem i utratą krwi. Mężczyzna przykrył ich obu kołdrą dołączając się do chłopaka, jednak zamiast spać, wpatrywał się w zmęczoną twarz rudzielca. Zagłębił się w jego umysł i odgonił koszmary. Nie chciał by ten uparty lisek miał niespokojne sny.



- Eh, kiedy się obudzisz, znowu będziesz zachowywał się, jak uparty osioł – szepnął cicho bawiąc się miedzianymi włosami chłopca – Na szczęście dla ciebie, słynę ze stalowej cierpliwości.

2 komentarze:

  1. Tak~! Wiedziałam~! \(^-^)/ Kocham to opowiadanie :) Baal jest homo czy bi? Trzeba wiedzieć czego się spodziewać XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baal jako demon nie przejmuje się płcią partnerów ;)

      Usuń