wtorek, 3 czerwca 2014

Porachunki


II

Minął miesiąc od przyjazdu Wojtka do Gdańska. Chłopiec zaczął już szkołę i nawet nieźle sobie radził w relacjach z rówieśnikami. Środki nasenne nawet pomagały, dlatego przesypiał spokojnie całą noc i wstawał wypoczęty. Przed śniadaniem biegał po parku, który znajdował się blisko jego domu, a po powrocie wziął letni prysznic i przebierał się w czyste ciuchy do szkoły.

- Co zamierzasz dziś robić wnusiu? – Zapytała go babcia, kiedy dopijał herbatę ze śniadania. – Masz jakieś plany?

- Nie koniecznie – westchnął odstawiając kubek do zmywarki – Wpadnę do kawiarni i pomogę ci w pracy. Rola kelnera nawet mi leży.

- Nigdy nie miałam lepszego pomocnika – pochwaliła go posyłając mu ciepły uśmiech – Będę czekać.

- Spoko – narzucił na siebie bluzę, po czym wyszedł z domu. – Pa!

W szkole miał dziś niewiele lekcji, bo młodsze klasy wyjechały na jakąś konferencję i nie było kilku nauczycieli. Około dwunastej skończył wszystkie zajęcia, więc ruszył z wolna w stronę kawiarni babci, która mieściła się jakieś półtora kilometra od budynku szkoły. Po dwudziestominutowym spacerze, był na miejscu. Plecak z bluzą zostawił na zapleczu, a sam uzbroił się w notesik i ołówek narzucając na siebie fartuch kelnera.

- Co podać? – Zapytał kasztanowłosą dziewczynę i jej koleżanki.

- Poprosimy trzy małe latte i trzy kawałki sernika – zamówiła dziewczyna z serdecznym uśmiechem – Do tego, jeśli można, pucharek lodów.

- Jasne, że można – puścił jej przyjaźnie oczko – Z bitą śmietaną, czy bez?

- Z – ucieszyła się dziewczyna – i do tego polewę czekoladową.

- Już się robi – Wojtek wskoczył za ladę i zrobił trzy zamówione kawy. Babcia nałożyła na talerzyki ciasto i udekorowała pucharek z lodami. Ustawił wszystko na tacy, po czym zaniósł zamówienie do stolika nastolatek. – Oto wasze zamówienie drogie panie.

Grzecznie się ukłonił i odszedł zbierać kolejne zamówienia. Ta praca mu odpowiadała, a świadomość, że odciąża trochę babcię, pozytywnie wpływała na jego samopoczucie. Tak około trzeciej po południu, lokal pękał w szwach i nieco się nabiegał, jednak później był spokój, dlatego postanowił odrobić lekcje. Umówił się z babcią, że go zawoła w razie przybycia klienta.

- Wojtek! – Usłyszał godzinę przed zamknięciem kawiarni. – Mamy klienta, więc idź przyjąć zamówienie.

- Już idę babciu! – Schował książki do plecaka i opuścił zaplecze. – Akurat skończyłem pracę domową z matmy.

- To świetnie wnusiu – pochwaliła go uśmiechając się zza sterty faktur – A teraz idź po zamówienie.

- Ok. – ruszył w stronę stolika, gdzie siedziała młoda kobieta. Po wiszącej na krześle vis a vis niej marynarce wywnioskował, że ma towarzysza. – Co podać?

- Dla mnie małe cappuccino – odparła kobieta w szerokim uśmiechu – A dla mojego znajomego, małą czarną.

- Rozumiem – Wojtek zanotował na kartce zamówienie – Coś do kawy? Mamy dziś wyśmienity sernik.

- Nie – kobieta z rozbawieniem spojrzała na chłopaka – Dbasz o interes babci, co nie?

- Muszę się jej jakoś odwdzięczyć za to, że nie siedzę teraz sam w Krakowie – posłał jej szczery uśmiech – Zaraz przyniosę zamówienie.

- Grzeczny z ciebie chłopiec – stwierdziła kobieta posyłając mu oczko.

Wojtek zaśmiał się tylko, po czym poszedł zaparzyć kawę. Po niecałych pięciu minutach, wrócił z zamówieniem. Ostrożnie postawił filiżankę z cappuccino przed kobietą, a przed jej towarzyszem, kawę po turecku. Był skupiony na tym by nie rozlać napoi, dlatego nie spojrzał na mężczyznę, który w odróżnieniu od chłopca nie spuszczał z niego wzroku.

- Życzę miłej konwersacji – pożegnał się odchodząc od stolika. Przez chwilę poczuł dziwny dreszcz na plecach, jednak go zignorował. Wychylił się za ladę i zawołał do babci. – Babciu, idę dokończyć lekcje!

- A mógłbyś jeszcze zajrzeć do łazienek i sprawdzić ich stan? – Poprosiła go babcia wyłaniając się zza stosu faktur.

- Dobrze! – Wojtek skrzywił się na samą myśl, że będzie musiał sprzątać łazienki. Westchnął przeciągle, po czym ruszył w ich stronę. Na szczęście, trzeba było jedynie zawiesić papierowe ręczniki i wlać mydła do pojemników. Toalety wyglądały w porządku. Zadowolony z wykonania zadania opuścił łazienki.

- Wojtuś! – Krzyknęła z zaplecza babcia. – Twój tata dzwoni i pyta o ciebie.

- Eh – sapnął zmęczony, biegnąc na zaplecze – Powiedz mu, że u mnie wszystko jest dobrze. To tyle.

Opuścił pomieszczenie i zasępiony oparł się o ladę kawiarni. Nie miał ochoty na rozmowę z rodzicami, którzy tylko udawali troskliwych. Z zamyślenia wyrwał go głos klientki.

- Chciałabym zapłacić za zamówienie – oświadczyła w uśmiechu – Parzycie tu naprawdę pyszną kawę. Opłacało się przyjechać tu aż z samego centrum.

- A pani towarzysz? – Chłopiec zerknął na pusty stolik.

- Wyszedł – kobieta wzruszyła ramionami – Nie wiem dlaczego, ale kiedy podawałeś nam kawę, zrobił się jakiś chłodny i oschły. Znam go na tyle, by wiedzieć, że szykuje coś niedobrego. Szkoda mi tylko biedaczka, który mu podpadł. Trzymaj się niedźwiadku. Na pewno jeszcze was odwiedzę.

- Niedźwiadku?! – Wojtek w szoku patrzył na znikającą za drzwiami klientkę. – Z której strony przypominam miśka?

Spojrzał na zegarek, według którego powinni już zamykać kawiarnię. Ruszył w stronę głównego wejścia, by przekręcić zamek w drzwiach, kiedy te nagle się otworzyły i uderzyły go w twarz.

- Auć – jęknął kucając i zakrywając twarz dłońmi – Już zamykamy.

Podniósł załzawiony z bólu wzrok na przybysza i zdębiał napotykając spojrzenie jasnowłosego mężczyzny.

- Zamykasz? To nawet i lepiej. – Usłyszał zimny głos mężczyzny, który złapał go za włosy i pociągnął w stronę najbliższego krzesła. – Usiądź, to pogadamy.

- O czym? – Spytał zaskoczony Wojtek wycierając z oczu cisnące się z bólu łzy.

- Trochę się tego znajdzie. – Rzucił blondyn dość chłodno.

- Kto to Wojtusiu? – Zawołała z zaplecza babcia słysząc głosy.

- To nikt ważny babciu! – Odpowiedział chłopiec nieświadomie dolewając oliwy do ognia. – Ten pan zaraz stąd wyjdzie!

- Wyjdę stąd, jednak nie sam! – Ryknął blondyn zirytowany beztroską ciemnowłosego. – Pani wnuk spędzi tę noc poza domem! Zabieram go do siebie!

- Co?! – Wojtek wystraszony zerwał się z krzesła i raptownie wycofał. – Nigdzie się nie wybieram, a bynajmniej nie z panem!

- To się okaże – zadrwił mężczyzna powoli zbliżając się do nastolatka, jednocześnie wyjął z kieszeni komórkę i gdzieś zadzwonił – Hank, przyjdź tu z chłopcami.

- Co się tutaj wyprawia? – Z zaplecza wyszła kobieta, a kiedy zobaczyła wystraszonego wnuka i wchodzących do lokalu czterech dryblasów z bronią, zdębiała stojąc jak wryta. – O Boże.

- Babciu?! – Wojtek zwinnie znalazł się przy niej i  w ostatniej chwili zdołał ją złapać, bo ta zemdlała z doznanego szoku. – Nie mdlej mi tu teraz, proszę!

Strach w jednej chwili przerodził się w gniew. Chwycił za leżący na ladzie nóż, po czym groźnie łypał na sprawców całego zamieszania.

- Wynoście się stąd! – Krzyknął trzęsąc się ze złości. – Jazda stąd! Już was tu nie ma!

- Masz charakterek – wysyczał jadowicie blondyn, a następnie wykonał ruch jakiego chłopiec się nie spodziewał. Przeskoczył przez ladę i znalazł się przy jego babci, celując do niej z broni. – A co powiesz na taki obrót spraw?

- Zostaw ją! – Wojtek spanikował. Nie wiedział już co ma zrobić. On się nie liczył, ale babcia to co innego. Nóż wypadł mu z ręki. – Mafia tak nisko upadła, że mierzy z broni do nieprzytomnej staruszki? Nie wstyd panu? Porachunki ma pan ze mną, a nie z moją babcią.

- Wyszczekany jesteś, jak na kogoś w twoim położeniu – zauważył blondyn pojawiając się tuż przed chłopcem, czym go zdziwił. Mężczyzna przytknął lufę pistoletu do jego piersi nie odrywając wzroku z jego twarzy. – I co teraz?

- Nic – Ciemnowłosy spojrzał uparcie w oczy napastnika. – Strzelaj pan i po sprawie. Oto chodzi, prawda?

- Zabawny z ciebie dzieciak – zaśmiał się blondyn, a po chwili podwinął rękaw koszulki chłopaka do góry, ukazując blizny po głębokim zadrapaniu. – Jak widzę, to nasze drugie starcie o twoje życie pączusiu.

- Co? – Wojtek nie zbyt rozumiał przekaz jasnowłosego.

- Widzę, że muszę ci się przypomnieć – zachichotał blondyn w reakcji na głupie spojrzenie ciemnowłosego. Nagle jego wygląd całkowicie się zmienił. Twarz przybrała ostrych rys, a oczy z piwnych przeinaczyły się w bordowe. Na rękach pojawiły się ostre, jak brzytwa szpony, a z pleców wyrosły czarne skrzydła. – Bu!

- Aaaaaaaaa! – Wrzasnął chłopiec widząc przed sobą potwora z nawiedzającego go koszmaru. – To się nie dzieje naprawdę, potwory nie istnieją.

- Od dziś, będziesz należał do mnie pączek – ryknął tubalnie demon szponem kalecząc policzek nastolatka – Jeśli uciekniesz lub mi się sprzeciwisz, zabiję wszystkich tobie bliskich.

- A nie lepiej będzie, jak zabije pan mnie? – Wojtek zdobył się na trochę odwagi. – Po co trzymać mnie przy życiu?

- Są gorsze rzeczy niż śmierć pączusiu – oznajmił demon zlizując krew ze szponu – Masz smaczną krew. Myślę, że jednak cię zatrzymam na dłużej.

- Jak to na dłużej?! – Ciemnowłosy zbladł słysząc te słowa. – Nie jestem rzeczą, do cholery!

- Być może – demon uderzył chłopca skrzydłem tak, że ten rozpłaszczył się na podłodze – Nudzić też się nie będę przy tobie.

- Odwal się! – Wojtkowi puściły nerwy. Wstał i z nienawiścią patrzył na stojącą przed nim kreaturę. – Nie będę cię sobą zabawiał!

- Wiesz na co mnie stać i nadal się sprzeciwiasz – mężczyzna uśmiechnął się złowieszczo, a następnie chwilowo zniknął by znowu pokazać się z nieprzytomną staruszką w rękach. – Czy jeśli zabiję na twoich oczach tę staruchę, to cokolwiek do ciebie dotrze? Wybieraj, albo poddajesz mi się całkowicie, albo wypatroszę tu twoją babcię.

- Nie zrobi pan tego – szepnął przerażony chłopak na widok babci w niebezpieczeństwie. Kiedy demon z premedytacją zaczął nacinać skórę na jej szyi, nie wytrzymał. Zrezygnowany i pokonany upadł na kolana. Z oczu płynęły mu łzy. – Niech pan ją zostawi, proszę. Zrobię wszystko, co pan będzie chciał, tylko niech jej pan nie krzywdzi.

- To mi się podoba – mężczyzna skinął na swoich ludzi i rzucił w ich stronę nieprzytomną kobietę. Następnie wbił badawcze spojrzenie w roztrzęsionego chłopaka. – Wstań i podejdź do mnie. – Nakazał władczo nie spuszczając oczu ze swojej zdobyczy. Ciemnowłosy wykonał polecenie i powoli podszedł do demona. – Właśnie tak pączek. – Blondyn złapał podbródek nastolatka i sprawił, że ten na niego spojrzał zapłakanym wzrokiem. – Kiedy tak na ciebie patrzę, to jesteś całkiem niezły. Od dziś należysz do mnie. Twoja babcia będzie pod nadzorem i opieką. Jeśli coś przeskrobiesz, ona za to zapłaci życiem. Zrozumiano?

- Zrozumiałem – szepnął zgaszony Wojtek – Mam być grzeczny.

- A jednak masz nieco rozumu w głowie – zakpił demon klepiąc dłonią jego zraniony policzek i wracając do swojej ludzkiej formy. – Idziemy.

- Ale – Wojtek z desperacją spojrzał na babcię, która o dziwo nadal leżała na podłodze za ladą.

- Moi ludzie wszystkim się zajmą – oświadczył blondyn ciągnąc za sobą psychicznie osłabionego już chłopaka – Jeśli będziesz posłuszny, pozwolę ci ją czasem odwiedzić, a teraz chodź!

Po tych słowach zaciągnął chłopca do swojego wozu na siłę go do niego wpychając. Ciemnowłosy siedział skulony na fotelu i z nerwów przygryzał kciuk jednej ręki. W głowie miał istny chaos nie potrafiąc się na niczym skupić. Niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w swoje kolana starając uspokoić myśli. Drżał z chłodu i strachu. Potwór z jego snów okazał się istnieć naprawdę. Miał koszmar na jawie i chciałby się już z niego obudzić, ale czy zdoła?

Zajechali do odosobnionego budynku, który znajdował się w środku niewielkiego lasu za miastem. Wojtek niepewnie wysiadł z auta i z przerażeniem rozglądał się na boki. Kiedy jego wzrok padł na stojący przed nim dom, ze strachu się cofnął. Architektonicznie wyglądał na wiek dziewiętnasty, co nie wyróżniało go od innych budynków tej epoki, jednak chłopiec czuł emanującą z niego ciemność.

- To twój nowy dom – usłyszał za sobą głos blondyna, który widząc jak ten się wycofuje, złapał jego rękę – Od dziś, będziesz tutaj mieszkał.

- A muszę? – Jęknął zlękniony chłopak.

- Musisz. – Mężczyzna posłał mu złośliwy uśmieszek w reakcji na jego strach. – Idziemy.

Jasnowłosy pociągnął Wojtka w stronę domu, który starał się wyrwać rękę z jego uścisku tuż przed frontowym wejściem. Czuł jego strach i to go bawiło, jednak po chwili znudził się tą szarpaniną.

- Ostrzegam cię pączek – uprzedzał go mężczyzna – moja cierpliwość powoli się kończy.

- Ja tam nie wejdę – odparł drżącym głosem chłopak nadal próbując się uwolnić. Przez skórę czuł, że jeśli tam wejdzie, to stanie się więźniem tego domu. – Nie chcę! Puść mnie!

- Jak sobie życzysz! – Ryknął blondyn przybierając swoją prawdziwą postać. Puścił rękę chłopca, który boleśnie upadł na tyłek. – Nie chcesz tam wejść, rozumiem.

Wojtek z przerażeniem patrzył na wściekłe spojrzenie bordowych ślepi w niego wbitych. W reakcji na ten widok, zaczął się nieświadomie posuwać do tyłu. Demon automatycznie ruszył za nim. Niebezpieczny błysk w oczach mężczyzny sprawił, że nastolatek zastygł spuszczając swój wzrok. Tego już było za wiele. Ciemnowłosy miał wrażenie, że z nadmiaru strachu zaraz zemdleje. Serce biło mu jak szalone, boleśnie wystukując swój przyspieszony rytm. Zaczęło braknąć mu powietrza, a przed oczami obraz powoli się rozmywał.

- Widzę, że przekroczyłeś wreszcie swój punkt krytyczny – zaśmiał się demon widząc, jak chłopak zaczyna tracić przytomność. Złapał jego rękę i szarpnął w stronę drzwi. Przeciągnął nastolatka przez próg domu, który resztką sił zaczepił wolną ręką o framugę.

- Jesteś naprawdę niepoprawnym dzieciakiem – mruknął demon wbijając szpon w dłoń chłopca, który w reakcji na to puścił framugę drzwi i zawył z bólu – Nasza przyszłość zapowiada się dość ciekawie.

Zadowolony blondyn zawlókł już nieprzytomnego Wojtka do swojego gabinetu i zostawił go na podłodze przy biurku. Nie chciał przegapić jego odzyskania przytomności, a czekała go jeszcze robota papierkowa. Wrócił do ludzkiej formy, po czym usiadł w swoim fotelu i zaczął przeglądać dokumentację, co jakiś czas zerkając na leżącego obok nastolatka.

Po upływie trzech godzin, Wojtek niespokojnie się poruszył, a następnie powoli otworzył oczy. Spojrzał na trzęsące się ręce, a w szczególności na zranioną dłoń. Nie miał zielonego pojęcia, gdzie jest, dlatego rozglądał się ukradkiem zerkając w każdą stronę. W pewnym momencie natrafił na wzrok swojego oprawcy.

- Jak widzę, już wstałeś – stwierdził mężczyzna wstając z fotela i podchodząc do chłopca – Masz wyczucie, bo właśnie uporałem się z papierami. Teraz mogę poświęcić czas tobie.

- Mi?! – Wojtek był zaskoczony. – Nie trzeba.

- Dopiero jutro dostaniesz swój pokój – zawiadomił go mężczyzna łapiąc pod boki i stawiając na nogach – Dziś będziesz spał u mnie.

- W jakim sensie u pana? – Ciemnowłosy w skupieniu spojrzał na blondyna. – Że w sypialni?

- Bingo! – Objął chłopca ramieniem i ruszył z nim w stronę wyjścia z gabinetu. Następnie skierowali się schodami na górę, a stamtąd od razu do sypialni mężczyzny. – Wchodź.

Blondyn wepchnął Wojtka do pokoju wchodząc tuż za nim, jednocześnie zatrzasnął za sobą drzwi i przekręcił w nich klucz. Chłopak pobladł w reakcji na ten ruch.

- Czemu zamknął pan drzwi na klucz? – Zapytał drżącym głosem.

- By nikt nam nie przeszkadzał oczywiście – oświadczył mężczyzna powoli zbliżając się do nastolatka. Zmierzył go czujnym wzrokiem, po czym wskazał drzwi znajdujące się po prawej stronie. – Tam jest łazienka. Idź się wykąpać.

Wojtek z wahaniem spojrzał na blondyna, by zaraz po tym, ruszyć we wskazanym kierunku. Wszedł do średniej wielkości łazienki z wanną i prysznicem. Westchnął tylko zaczynając się rozbierać. Brudne ubranie złożył w równą kostkę i zostawił je na podłodze przy kabinie prysznicowej. Czuł się niepewnie w obcym miejscu, a do tego w domu demona. Odkręcił ciepłą wodę, która silnym strumieniem uderzyła w jego ciało w pierwszym zetknięciu wywołując na nim gęsią skórkę. Kąpiel trochę zmniejszyła targające nim napięcie i teraz wyłonił się z kabiny pachnący trawą cytrynową i pomarańczą. Schylił się po swoje ubranie, jednak nigdzie go nie znalazł. W miejscu ciuchów leżały czyste ręczniki i nic poza tym. Wytarł się i szczelnie obwinął jednym z nich wokół bioder, drugi zarzucił sobie na głowę. Kucnął oparty o ścianę zasłaniając dłońmi twarz, tym samym kryjąc swoje zażenowanie faktem, że nie ma się w co ubrać. W takim stanie zastał go znudzony czekaniem demon wchodząc do łazienki.

- Czemu nie przyszedłeś do mnie od razu po wyjściu spod prysznica? – Zapytał z ciekawością przyglądając się skonsternowanemu chłopcu. Miał zamiar obejrzeć jego ciało w pełnej okazałości, a tymczasem dzieciak prawie całkowicie obwinął się ręcznikami. – Zadałem ci pytanie!

- Moje ubranie zniknęło – odparł słabym głosem nastolatek – Kiedy wyszedłem spod prysznicu, nie było ich w miejscu, w którym je zostawiłem.

- Oczywiście, że ich tu nie ma – demon z rozbawieniem słuchał wyjaśnień chłopaka – Zabrałem je i kazałem spalić.

- Co?! – Wojtek gwałtownie wstał na równe nogi w reakcji na odpowiedź mężczyzny. – Jak to kazał pan je spalić?! To było moje ubranie i nie miał pan prawa!

- Wszystko co znajduje się w tym domu należy do mnie i mam do tego prawo – oświadczył spokojnie blondyn podchodząc do Wojtka i łapiąc go, zarzucił sobie na bark – Ty także należysz do mnie i mogę z tobą robić co mi się żywnie podoba.

Demon rzucił oszołomionego chłopca na łóżko i zdarł z niego ręczniki.

- Co pan robi? – Pisnął zawstydzony nastolatek kuląc się w kłębek i zakrywając tym samym strategiczne miejsca.

- Mam zamiar obejrzeć towar, który nabyłem – poinformował go mężczyzna błądząc wzrokiem po ciele chłopaka – Mógłbyś się wyprostować zamiast tak się kulić.

- Nie – szepnął cały czerwony na twarzy Wojtek. Od dziecka wstydził się swojego ciała unikając miejsc publicznych takich jak basen, czy szatnia, a ten demon chciał ot tak je sobie oglądać. – Nie chcę.

- Jaka była umowa? – Blondyn zaczynał się irytować zachowaniem ciemnowłosego. – Nie skrzywdzę twojej babci, a ty w zamian…

- Będę panu posłuszny – dokończył cichutko Wojtek nieśmiało zerkając na demona. Po chwili z wymalowanym zażenowaniem na twarzy wyprostował się kładąc na plecach, jednak rękami nadal zakrywał miejsca intymne.

- Tak lepiej – pochwalił go mężczyzna podchodząc do łóżka i nachylając się nad nim chwycił ręce chłopaka i unieruchomił je nad jego głową całkowicie odsłaniając skrywaną nagość. – A teraz jest wręcz idealnie.

Wojtek wił się na posłaniu nie śmiejąc spojrzeć na demona. W tej chwili czuł się upokorzony i skrępowany.

- Odwróć się – nakazał mu jasnowłosy puszczając jego ręce. Chłopiec posłusznie przewrócił się na brzuch ukazując swoje krągłe pośladki i chowając przy tym zawstydzoną twarz. Raptem mężczyzna gwałtownie przerzucił go ponownie na plecy. – Wiesz co pączek, chciałbym zobaczyć więcej.

- Więcej?! – Wojtek w ogóle nie rozumiał o co chodzi mężczyźnie. – Jak to więcej?

- Jesteś prawiczkiem, prawda? – Zauważył demon z niebezpiecznym błyskiem w oczach. Położył dłoń na piersi chłopaka, a następnie zacisnął palce na jednym z jego sutków. – Zaraz ci pokażę o co mi chodzi.

- Nie! – Sapnął zszokowany Wojtek w reakcji na działania blondyna. – Co pan robi?

- Pobudzam cię, nie widać? – Jasnowłosy polizał drugi z sutków nastolatka, który w proteście chciał go odepchnąć, jednak zwinnie unieruchomił go siadając na nim okrakiem i przyciskając jego ręce do posłania nad głową. Oczywiście nie przestawał go stymulować. Chłopiec poczuł narastające ciepło schodzące się w dolnych partiach ciała. – Widzę, że zaczynasz już reagować.

- Nie – jęknął ciemnowłosy wijąc się pod mężczyzną. Pierwszy raz odczuwał coś takiego i był tym wystraszony. – Proszę, nie.

- Nie piszcz – zganił go blondyn nie zaprzestając pobudzania chłopaka – Przecież widzę, że ci się to podoba. Dowód na to jest tutaj. – Nagle złapał twardego już członka Wojtka, który jęknął głośniej z zaskoczenia. Nikt dotąd nie dotykał go w taki sposób i to go przerażało. Kiedy ręka demona zaczęła masować przyrodzenie chłopca posuwistymi ruchami, ten raptownie przyspieszył swój oddech. Po chwili ciepły strumień zalał dłoń mężczyzny, który z zaciekawieniem wpatrywał się w zamglone, błękitne oczy nastolatka zafascynowany jego impresją malującą się na twarzy w chwili spełnienia. – Widzisz, jak się postarasz, to potrafisz pokazać więcej, choć szybko ci to poszło. – Wytarł ręcznikiem nasienie z palców i podbrzusza milczącego chłopca, który na nic nie reagował, czym ponownie zirytował mężczyznę. – Odezwiesz się w końcu, czy ponowimy naszą zabawę, jednak tym razem będę pobudzał cię od tyłu.

- Proszę nie – załkał załamany Wojtek nie wytrzymując wewnętrznego napięcia – Ja już nie chcę!

- Nie chcesz? – Zaśmiał się blondyn delikatnie jeżdżąc palcami po torsie chłopaka. Ten dzieciak coraz bardziej mu się podobał, bo pomimo strachu, ciągle potrafił się mu sprzeciwić. Wysunął szpony u prawej ręki i powoli zarysował skórę na podbrzuszu ciemnowłosego wywołując ciche stęknięcie bólu. Z cieniutkich zadrapań zaczęły wyłaniać się perełki krwi nęcąc swoim zapachem. – Teraz pobawimy się w coś innego.

Mężczyzna nachylił się nad rankami i ostrożnie spijał czerwone kropelki krwi tak ładnie kontrastujące z jasną karnacją jego pączusia, który w reakcji na dotyk mokrego i ciepłego języka niespokojnie poruszył się na posłaniu. Demon dobrze wiedział, że to miejsce należy do jednych z wrażliwszych i nie przypadkowo je zaatakował. Po chwili męskość chłopca zaczęła dawać o sobie znać w odpowiedzi na działania blondyna.

- Nie! – Jęknął Wojtek rękami chcąc odsunąć od siebie mężczyznę, który powoli zaczął lizać go coraz niżej. Jego zdradliwe ciało reagowało na zabiegi demona dostarczając mu dotąd nieznanych doznań, a to go w pewnym stopniu przerażało, tym bardziej, że w niektórych momentach było mu naprawdę dobrze. – Błagam, nie. Ach.

Ciemnowłosy zaskoczony brzmieniem własnego głosu zakrył usta dłońmi. Był nieco wyższy i przypominał raczej dziewczęcy niż chłopięcy.

- Nie zakrywaj ust – polecił mu mężczyzna z dziwnym wyrazem oczu – Daj mi posłuchać swojego głosu.

Wojtek czerwony na twarzy jedynie pokręcił przecząco głową.

- Wiesz, musimy unieruchomić ci te łapki – oświadczył blondyn wyjmując z kieszeni wcześniej zdjęty krawat. Następnie chwycił ręce Wojtka i zaciskając wokół nadgarstków mocny węzeł, przymocował je do wezgłowia łóżka. Łatwo nie było, bo chłopak usilnie starał się wyswobodzić, jednak był za słaby przegrywając tę walkę ze swoim oprawcą. – Od razu lepiej. Teraz możemy wrócić do spraw nieskończonych.

Wojtek w proteście pokręcił głową i wykorzystując fakt, że blondyn z niego zszedł, zgiął nogi i mocno je zacisnął w udach zamykając do siebie dostęp.

- Widzę, że nie próżnujesz – zachichotał mężczyzna całkowicie przybierając swoją prawdziwą postać. Ta zabawa z chłopakiem coraz bardziej mu się podobała i postanowił jeszcze bardziej go pomęczyć. – Są inne sposoby by wydobyć z ciebie ten przyjemny dźwięk.

Po tych słowach przyssał się do sutka chłopaka i lekko go ugryzł wywołując tym u niego jęk bólu i przyspieszony oddech. Ciemnowłosy na chwilę zelżył ścisk ud, lekko je rozchylając w reakcji na zabiegi mężczyzny. Demon tylko czekał na ten moment i wprawionym ruchem rozszerzył do końca nogi chłopca, jednocześnie usadowił się pomiędzy nimi. Polizał czubek stojącego na baczność członka Wojtka, który w odpowiedzi na to krzyknął miękkim głosem.

- Właśnie tak pączuś – pochwalił go demon zadowolony z rezultatu – Krzycz i wij się z doznań jakie ci serwuję.

Naciął skórę na jednym z ud chłopca i zlizał wypływającą z rany strużkę krwi. Smakowała wyśmienicie. Następnie wziął jego męskość w usta i lekko zassał jednocześnie stymulując. W efekcie Wojtek zaczął spazmatycznie oddychać i nieświadomie poruszać biodrami. Moment spełnienia przyszedł nieco później niż za pierwszym razem, ale teraz ciemnowłosy silniej to odczuł w konsekwencji czego bezwładnie leżał na posłaniu starając się uspokoić swój oddech.

- Piękny – pomyślał demon na widok zaróżowionych z podniecenia policzków chłopaka i lekko przymkniętych, zamglonych oczu. Nieznacznie uchylone czerwone usta łapczywie chwytające powietrze niemal zapraszały do pocałunku. Kiedy Wojtek nieświadomie zwilżył je językiem, demon nie wytrzymał i zaatakował. Chłopak z początku walczył, jednak mężczyzna wplatając palce w jego włosy unieruchomił mu głowę uniemożliwiając jej odwrócenie. Nagłe pukanie do drzwi przerwało pocałunek. – Czego! – Wrzasnął demon zmieniając się w człowieka i zwracając w stronę drzwi.

- Szefie, mamy problem – usłyszeli zza drzwi ochrypły głos jednego z ochroniarzy blondyna – Przyjechał George z zachodniego dystryktu i prosi o pilne spotkanie. Ponoć zaatakowano jeden z naszych kanałów przerzutu.

- Co! – Demon się wściekł i z impetem wstał z łóżka. Jednym ruchem szponu uwolnił nadgarstki chłopca, który od razu usiadł i zaczął je masować. Mężczyzna złapał jego podbródek i posłał mu złośliwy uśmieszek. – Upiekło ci się. Gdyby nie to, dalej kontynuowalibyśmy naszą zabawę. Następnym razem poczujesz, jak to jest mieć w sobie demona.

- Chce pan mnie opętać?! – Para niebieskich oczu spojrzała na niego ze strachem.

- W pewnym sensie – zaśmiał się demon w reakcji na niezrozumienie ze strony chłopca – Masz iść spać.

Po tych słowach mężczyzna opuścił pokój zostawiając w nim oszołomionego nastolatka. Wojtek chwilę wpatrywał się w zamknięte drzwi nasłuchując oddalających się kroków. Następnie powoli wstał i ruszył do łazienki wziąć szybki prysznic. Kiedy wyszedł z łazienki obwinięty w ręcznik, z ulgą wypuścił powietrze z płuc widząc, że pokój nadal jest pusty. Największym problemem w tym momencie dla niego był brak ubrań. Pomyszkował trochę w szafkach właściciela sypialni, gdzie znalazł jedną obszerną bluzkę na krótki rękaw wiszącą wśród eleganckich marynarek i koszul. Sięgała mu niemal do kolan i czuł się jakby w sukience z dużym dekoltem, jednak tyle musiało mu wystarczyć. Postanowił wybrać się do domu babci po swoje ubrania. Miał nadzieję, że uda mu się niezauważenie wymknąć przez okno. Wdrapał się na parapet, a stamtąd wskoczył na dość solidną gałąź jednego z najbliższych drzew. Następnie zsuwając się po pniu wylądował na miękkiej ściółce. Było chłodno i zadrżał, kiedy lekki wietrzyk omiótł jego nagie partie ciała. Obciągnął w dół koszulkę i ruszył biegiem wzdłuż drogi, którą przyjechali tu z blondynem.  W nocy las wydawał się dość straszny i ciemny, jednak skupiając myśli na swoich ubraniach nadal truchtał przed siebie kalecząc kamykami bose stopy.

2 komentarze:

  1. Nie można kończyć w takim momencie!!!! :( Wszystko na plus, zero zastrzeżeń, pisz, pisz
    i jeszcze raz pisz:):):):):)
    Czekam na ciąg dalszy. Pojawi się w tym tygodniu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    wspaniały rozdział, jak zostało powiedziane, ze klient przyszedł to właśnie pomyślałam o naszym boosie... i jak się okazało jest tamtym demonem, no i jego ochroniarze wiedzą kim jest naprawdę, a ta znajoma czy też o tym wie? ojć, ojć zwiał będzie miał prze chlapane....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń